Odrabiam zaległości...
Po pierwsze - spotkanie craftowe u Nut - robiłyśmy sznurki kumihimo, których uczyła nas Nami oraz kwiatki kanzashi pod okiem Nut - wyszło nam bardzo orientalne spotkanie, tylko sushi do kompletu brakowało jako przekąski :)
Mój sznurek to środkowy z dużego zdjęcia, a kwiatek żółty :)
Po drugie - kamień z plaży opleciony posrebrzanymi kulkami - taki eksperyment.. Niestety kamień zgubił swój piękny skrzący połysk..
Po trzecie - kamień, na którym uczyłam się sztuki obszywania koralikami (na spotkaniu nadmorskim) zyskał nowe wcielenie jako bransoleta. Baza została obszyta tylko murkiem koralików czarnych (toho 11o). Na razie tak zostanie, choć ciut łysawa mi się wydaje.. Coś jeszcze chyba jej dorobię :)
Po czwarte i ostatnie - obszyłam elfi kaboszon (toho - czarne 11o i błękitne 15o). Zawiesiłam na rzemieniu i zyskałam piękny naszyjnik. Do kompletu muszę jakieś delikatne kolczyki dorobić w odpowiedniej kolorystyce. Jestem z niego dumna, słowo...
To by było na tyle... Na razie... :)
wtorek, 20 września 2011
niedziela, 11 września 2011
Zabiegana.. zalatana.. niedospana....
... tak się czuję ostatnio.. Ale mam nadzieję, że już niedługo i się znowu wezmę za przyjemności.. No i uzupełnię zaległości, bo w międzyczasie odbyło się spotkanie craftowe i niektórzy mnie o zdjęcia molestują - a te wciąż w aparacie siedzą, ech....
piątek, 26 sierpnia 2011
Bransoletki "gliwickie"...
Gliwickie, bo robione w pociągach w czasie wakacji moich u Poohatki...
1. Toho opaque jet 11o i euroclass 4,5mm - sznur turecki.
2. Wykradzione Poohatce toho 11o w jaśniejszym i ciemniejszym odcieniu zieleni, matowe, srebrzone w środku oraz silver-lined grass green toho 8o triangle - sznur turecki.
3. Pałeczki toho bugle 3mm opaque jet oraz silver-lined teal 11o (wyproszone od Poohatej) - sznur turecki.
4. Pałeczki toho bugle 3mm metallic rainbow iris oraz czarne opaque jet 11o, również toho - sznur turecki.
5. Pałeczki toho bugle 3mm opaque jet oraz opalizujące (niestety nie umiem uchwycić na zdjęciu) trans rainbow frosted black diamond 11o - sznur turecki.
6. Pałeczki toho bugle 3mm silver lined crystal oraz opaque jet round 11o - sznur turecki.
7. Smaczne mrożone jagody - inside color crystal grape lined 11o - wąż na 6.
8. Prezent dla Jadzi - bransoletka (sznur turecki) z czarnych toho opaque jet 11o oraz toho silver lined grass green triangle 8o, a do kompletu kolczyki wyplecione z zielonych, srebrzonych w środku koralików miyuki i posrebrzanych kuleczek.
A tu jeszcze misiowe zdjęcie z Krakowa :)
Jeszcze jedno, "przedgliwickie", dzieło :) Do kompletu do kolczyków błękitnych, dorobiłam "pępkowy" wisior...
1. Toho opaque jet 11o i euroclass 4,5mm - sznur turecki.
2. Wykradzione Poohatce toho 11o w jaśniejszym i ciemniejszym odcieniu zieleni, matowe, srebrzone w środku oraz silver-lined grass green toho 8o triangle - sznur turecki.
3. Pałeczki toho bugle 3mm opaque jet oraz silver-lined teal 11o (wyproszone od Poohatej) - sznur turecki.
4. Pałeczki toho bugle 3mm metallic rainbow iris oraz czarne opaque jet 11o, również toho - sznur turecki.
5. Pałeczki toho bugle 3mm opaque jet oraz opalizujące (niestety nie umiem uchwycić na zdjęciu) trans rainbow frosted black diamond 11o - sznur turecki.
6. Pałeczki toho bugle 3mm silver lined crystal oraz opaque jet round 11o - sznur turecki.
7. Smaczne mrożone jagody - inside color crystal grape lined 11o - wąż na 6.
8. Prezent dla Jadzi - bransoletka (sznur turecki) z czarnych toho opaque jet 11o oraz toho silver lined grass green triangle 8o, a do kompletu kolczyki wyplecione z zielonych, srebrzonych w środku koralików miyuki i posrebrzanych kuleczek.
A tu jeszcze misiowe zdjęcie z Krakowa :)
Jeszcze jedno, "przedgliwickie", dzieło :) Do kompletu do kolczyków błękitnych, dorobiłam "pępkowy" wisior...
czwartek, 25 sierpnia 2011
Tydzień lenistwa... :)
Ostatni tydzień spędziłam w Gliwicach odwiedzając Poohatkę i jej męża... To był baaaardzo udany weekend..
Duuużo graliśmy w planszówki (jak doniosła Kasia, zagrałam w 5 całkiem nowych dla mnie gier oraz w 3 już wcześniej mi znane - codziennie graliśmy przynajmniej w dwie :) )...
Duuużo craftowałyśmy - ja walczyłam dzielnie z chustą, w pociągach dłubałam węże, oprócz tego wyplotłam komplet kulkowy...
Codziennie miałam zapewnione atrakcje - a to przyszli goście na gry, a to my pojechaliśmy pograć, była Palmiarnia w Gliwicach, było spotkanie craftowe z Frasią i Lucynką w Katowicach, była całodniowa wycieczka do Krakowa..
Teraz będę stopniowo wykańczać węże, wklejać zdjęcia...
Te wszystkie węże to efekt pociągowych dłubaninek (jeden wykończony powędrował jako prezent dla mojej przyjaciółki, z którą udało mi się w Krakowie spotkać :) ). Teraz po kolei je wykańczam :)
Palmiarnia w Gliwicach...
No i Kraków...
Na razie wystarczy :)
PS. Zawsze marzyłam o porządnym aparacie (ale z racji finansów było to tylko marzenie), teraz jednak moje marzenie zyskało na sile i zaczynam pożądać takowego (po tym, jak się Poohatkowym sprzętem pobawiłam, ech)... Znaczy się zaczynam zbierać do skarbonki (tylko najpierw muszę sobie skarbonkę kupić, heheheh) :) Może za kilka lat uda mi się uzbierać :)))))
Duuużo graliśmy w planszówki (jak doniosła Kasia, zagrałam w 5 całkiem nowych dla mnie gier oraz w 3 już wcześniej mi znane - codziennie graliśmy przynajmniej w dwie :) )...
Duuużo craftowałyśmy - ja walczyłam dzielnie z chustą, w pociągach dłubałam węże, oprócz tego wyplotłam komplet kulkowy...
Codziennie miałam zapewnione atrakcje - a to przyszli goście na gry, a to my pojechaliśmy pograć, była Palmiarnia w Gliwicach, było spotkanie craftowe z Frasią i Lucynką w Katowicach, była całodniowa wycieczka do Krakowa..
Teraz będę stopniowo wykańczać węże, wklejać zdjęcia...
Te wszystkie węże to efekt pociągowych dłubaninek (jeden wykończony powędrował jako prezent dla mojej przyjaciółki, z którą udało mi się w Krakowie spotkać :) ). Teraz po kolei je wykańczam :)
Palmiarnia w Gliwicach...
No i Kraków...
Na razie wystarczy :)
PS. Zawsze marzyłam o porządnym aparacie (ale z racji finansów było to tylko marzenie), teraz jednak moje marzenie zyskało na sile i zaczynam pożądać takowego (po tym, jak się Poohatkowym sprzętem pobawiłam, ech)... Znaczy się zaczynam zbierać do skarbonki (tylko najpierw muszę sobie skarbonkę kupić, heheheh) :) Może za kilka lat uda mi się uzbierać :)))))
sobota, 13 sierpnia 2011
Burza, babeczki i ciasto maślankowe... :)
Od kilku dni popołudniami przechodzi w pobliżu burza, po której wychodzi słońce malując nam na niebie piękną tęczę... Dosłownie trzy dni z rzędu podziwiałam z dziećmi taki widok za oknem:
Niestety mój aparat nigdy nie potrafił robić dobrych zdjęć (lepszy zabrał ze sobą mąż), a teraz całkiem zaczął się psuć - nie łapie ostrości (przynajmniej nie zawsze), ma jakąś plamę - albo wewnątrz obiektywu, albo na matrycy.. Ale tęczę - a nawet dwie - złapałam i nie puszczę :)
Od ponad tygodnia przechodzę jakąś muffinkową fazę.. Średnio co dwa dni piekę jakieś :) Na spotkanie z Weraph i Karolką oraz "moją Myszą" :) upiekłam cytrynowe, które w środku kryły niespodziankę w postaci (zbyt słodkiego jak na mój gust, ale do wypieków się nadaje) dżemu z pomarańczy i kwiatów czarnego bzu wprost z Ikea oraz czekoladę mleczną :) O sfotografowaniu przekroju nie pomyślałam, ale całościowo się na zdjęcie załapały :)
Wcześniej robiłam z konfiturą z malin, wcześniej z mąki orkiszowej z czekoladą, wcześniej maślankowe (w sumie moje ulubione, najbardziej mi podchodzą - bez względu na to, co daję w środek).. Pewnie to nie koniec....
Szukając po necie jakiś nowych babeczkowych inspiracji odkryłam, jak bardzo po świecie zawędrowało i jak jest w tymże świecie chwalone moje maślankowe ciasto, którego przepis podawałam w wielu miejscach, między innymi na forum cincin.. I wszędzie czytałam same pochwały - wiecie, jakie to przyjemne uczucie? :) Chciałabym tylko sprostować, że nie jestem autorem tego przepisu - jedynie podałam go dalej.. Przepis spisałam z zeszytu mojej mamy, która dostała go od cioci, a ciocia.. kto wie?? :)
Podam go i Wam, a co.. Skoro taki boski (ja to wiem, uwielbiam, ale i innych zachwyca, co w nim uwielbiam jeszcze bardziej)... A do tego jest ekspresowy, niezawodny i piekę go od lat na wszystkie imprezy przedszkolno-szkolne moich dzieci :)
Ciasto maślankowe Tobatki :)
Ciasto:
1 szkl maślanki (lub kefiru, jogurtu)
1 szkl cukru (ja daję mniej)
2,5 szkl mąki
3 jajka (całe)
1 mały proszek do pieczenia (lub 3 łyżeczki)
0,5 szkl oleju
1 cukier waniliowy
Wszystko wrzucić do miski, wymieszać byle się składniki połączyły (nie za długo) i wylać na blachę.
Kruszonka:
0,5 kost masła lub margaryny (ja używam najchętniej Kasi)
mąka
cukier
Ugniatać, aż wyjdzie kruszonka - mąki i cukru dając "na oko" :)
Na ciasto wyłożyć owoc jakiś - świeży, sezonowy lub kompotowy (wiśnie) lub jabłka (w kostkę lub starte na wiórki) lub mrożony (tego mniej, bo puszcza dużo soku i topi ciasto tworząc - na szczęście zjadliwy - zakalec :) ), a na to kruszonkę.
Piec ok. 30-35 min. w temp 175 st. C.
Ciasto to robi się dość szybko, jest pyszne, puszyste, cudnie wilgotne w środku, udaje trochę drożdżowca (wiele osób się dziwi, jak udało mi się upiec tak wilgotnego drożdżowca) :)
Moja blacha ma wymiary 36x26 cm, lekko zwężająca się ku dołowi ;)
Na zdjęciu z jabłkami i truskawkami :)
Niestety mój aparat nigdy nie potrafił robić dobrych zdjęć (lepszy zabrał ze sobą mąż), a teraz całkiem zaczął się psuć - nie łapie ostrości (przynajmniej nie zawsze), ma jakąś plamę - albo wewnątrz obiektywu, albo na matrycy.. Ale tęczę - a nawet dwie - złapałam i nie puszczę :)
Od ponad tygodnia przechodzę jakąś muffinkową fazę.. Średnio co dwa dni piekę jakieś :) Na spotkanie z Weraph i Karolką oraz "moją Myszą" :) upiekłam cytrynowe, które w środku kryły niespodziankę w postaci (zbyt słodkiego jak na mój gust, ale do wypieków się nadaje) dżemu z pomarańczy i kwiatów czarnego bzu wprost z Ikea oraz czekoladę mleczną :) O sfotografowaniu przekroju nie pomyślałam, ale całościowo się na zdjęcie załapały :)
Wcześniej robiłam z konfiturą z malin, wcześniej z mąki orkiszowej z czekoladą, wcześniej maślankowe (w sumie moje ulubione, najbardziej mi podchodzą - bez względu na to, co daję w środek).. Pewnie to nie koniec....
Szukając po necie jakiś nowych babeczkowych inspiracji odkryłam, jak bardzo po świecie zawędrowało i jak jest w tymże świecie chwalone moje maślankowe ciasto, którego przepis podawałam w wielu miejscach, między innymi na forum cincin.. I wszędzie czytałam same pochwały - wiecie, jakie to przyjemne uczucie? :) Chciałabym tylko sprostować, że nie jestem autorem tego przepisu - jedynie podałam go dalej.. Przepis spisałam z zeszytu mojej mamy, która dostała go od cioci, a ciocia.. kto wie?? :)
Podam go i Wam, a co.. Skoro taki boski (ja to wiem, uwielbiam, ale i innych zachwyca, co w nim uwielbiam jeszcze bardziej)... A do tego jest ekspresowy, niezawodny i piekę go od lat na wszystkie imprezy przedszkolno-szkolne moich dzieci :)
Ciasto maślankowe Tobatki :)
Ciasto:
1 szkl maślanki (lub kefiru, jogurtu)
1 szkl cukru (ja daję mniej)
2,5 szkl mąki
3 jajka (całe)
1 mały proszek do pieczenia (lub 3 łyżeczki)
0,5 szkl oleju
1 cukier waniliowy
Wszystko wrzucić do miski, wymieszać byle się składniki połączyły (nie za długo) i wylać na blachę.
Kruszonka:
0,5 kost masła lub margaryny (ja używam najchętniej Kasi)
mąka
cukier
Ugniatać, aż wyjdzie kruszonka - mąki i cukru dając "na oko" :)
Na ciasto wyłożyć owoc jakiś - świeży, sezonowy lub kompotowy (wiśnie) lub jabłka (w kostkę lub starte na wiórki) lub mrożony (tego mniej, bo puszcza dużo soku i topi ciasto tworząc - na szczęście zjadliwy - zakalec :) ), a na to kruszonkę.
Piec ok. 30-35 min. w temp 175 st. C.
Ciasto to robi się dość szybko, jest pyszne, puszyste, cudnie wilgotne w środku, udaje trochę drożdżowca (wiele osób się dziwi, jak udało mi się upiec tak wilgotnego drożdżowca) :)
Moja blacha ma wymiary 36x26 cm, lekko zwężająca się ku dołowi ;)
Smacznego :)
Bransoletki...
Głównie bransoletki, choć nie tylko :)
Czarną już pokazywałam, dziś przyzwoitsze zdjęcia, na których ciut więcej widać:
Bransoletka z czarnych toho 11o oraz pałeczek toho w rozmiarze 3mm w kolorze metallic rainbow iris :)
To by było tyle, jeśli chodzi o bransoletki... Czas na kolczyki :)
Czarną już pokazywałam, dziś przyzwoitsze zdjęcia, na których ciut więcej widać:
Bransoletka z czarnych toho 11o oraz pałeczek toho w rozmiarze 3mm w kolorze metallic rainbow iris :)
Czarne koraliki toho 11o oraz też toho triangle rozmiar 8o w kolorze metallic nebula:
Moja własna, z potrzeby jakiejś wewnętrznej, która mnie zadziwia - wszak nie lubiłam nosić bransoletek :) Z błękitnych farfalli, które dużo ładniej się na ręce układają, niż na kartce :)
To by było tyle, jeśli chodzi o bransoletki... Czas na kolczyki :)
Z błękitnych, srebrzonych w środku matowych koralików euroclassu i posrebrzanych kuleczek, jako komplet do jednej z moich wężowych bransoletek.
Żółte dzwoneczki doczekały się rozbudowy :)
No i na koniec prawie bliźniacze zakładki do książek:
poniedziałek, 8 sierpnia 2011
Węże, plecionki...
Kilka drobiazgów, które w końcu wykończyłam i/lub obfotografowałam :)
Bursztynowo-złoty wąż z koralików miyuki - długi naszyjnik:
Zostałam poproszona o dorobienie bransoletki mającej zastąpić bransoletkę, która się rozleciała. Nie potrafiłam odtworzyć pięknej plecionki oryginalnej, ale moja wersja nawet nieźle pasuje do naszyjnika.
Wykonana z koralików z oryginalnej bransoletki i 3-milimetrowych pałeczek toho. Delikatna, dość cienka - bardzo mi się podoba, będzie takich więcej :)
Wąż z bordowych koralików euroclassu i czerwonych srebrzonych w środku koralików miyuki, które są minimalnie większe, dzięki czemu efekt końcowy jest ciekawy:
Zielony euroclass rainbow i bransoletka, którą trudno sfotografować tak, żeby cudne tęczowe błyski było widać :) Na 7 koralików...
Dwa komplety zamówione przez dwie różne osoby - czerwone srebrzone w środku koraliki szklane euroclass i posrebrzane kuleczki :)
I coś, co dawno mi chodziło po głowie, ale niestety Karolka mnie ubiegła :) Szklane koraliki euroclass iris rainbow toho oraz posrebrzane kuleczki. Taka próbka, którą gdzieś kiedy wykorzystam :)
Bursztynowo-złoty wąż z koralików miyuki - długi naszyjnik:
Zostałam poproszona o dorobienie bransoletki mającej zastąpić bransoletkę, która się rozleciała. Nie potrafiłam odtworzyć pięknej plecionki oryginalnej, ale moja wersja nawet nieźle pasuje do naszyjnika.
Wykonana z koralików z oryginalnej bransoletki i 3-milimetrowych pałeczek toho. Delikatna, dość cienka - bardzo mi się podoba, będzie takich więcej :)
Wąż z bordowych koralików euroclassu i czerwonych srebrzonych w środku koralików miyuki, które są minimalnie większe, dzięki czemu efekt końcowy jest ciekawy:
Zielony euroclass rainbow i bransoletka, którą trudno sfotografować tak, żeby cudne tęczowe błyski było widać :) Na 7 koralików...
Dwa komplety zamówione przez dwie różne osoby - czerwone srebrzone w środku koraliki szklane euroclass i posrebrzane kuleczki :)
I coś, co dawno mi chodziło po głowie, ale niestety Karolka mnie ubiegła :) Szklane koraliki euroclass iris rainbow toho oraz posrebrzane kuleczki. Taka próbka, którą gdzieś kiedy wykorzystam :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)