Kumihimo, czyli japońska sztuka zaplatania (u mnie sznureczków, muliny, włóczki, a oryginalnie jedwabnych nitek) wciągnęła mnie... Eskperymentuję... Szukam pomysłów, inspiracji, szperam, grzebię, uczę się.... I uczę dzieci na kółku rękodzielniczym, które prowadzę... :)
Moje "dyski" i pożyczone od uczennicy dyski kupne z wyrysowanymi nawet kolorami i wzorami, jakie dają (na tych drugich robi się cudnie - ekspresowo, łatwo, bo są z miękkiej pianki):
Moje dzieła :)
Na tym czarnym niestety nie widać, że są takie strzałeczki (mój syn powiedział, że serduszka) z metalizowanej czerwonej muliny, a czarna jest satynowana, taka śliska z delikatnym połyskiem.
Sposób na kulki w bransolecie znalazłam
tutaj, no i musiałam od razu przetestować...
A, na jesiennym spacerze też byłam, okoliczności przyrody piękne podziwiałam, słonkiem się rozkoszowałam, spodni mało nie zgubiłam z powodu tony kasztanów w kieszeni.. Do dębu po żołędzie nie dotarliśmy, bo komary próbowały nas żywcem połknąć, więc zwialiśmy :)