To już ta pora, że do pracy człowiek wstaje po ciemku.. A w drodze ogląda malowniczy wschód słońca przebijający się przez mgłę snującą się na polach...
Powroty jeszcze "za jasnego", ale lada chwila nadejdzie ten czas, że do pracy po ciemku, z pracy po ciemku.... Oj, nie przepadam... A pracy samej w sobie tak bardzo dużo, że na nic sił i czasu już nie ma...
Koniecznie muszę sobie jednak znaleźć odskocznię na ładowanie akumulatorków! I to taką, żeby się poruszać, zmęczyć fizycznie - nie wiem jak i gdzie to wpakuję, ale muszę!
Jakoś tydzień temu w ramach wolnej chwili między zajęciami zaplątałam się do jednego z centrów handlowych w centrum.. A tam boskie "rzeźby" z balonów :) Wypatrzyłam trzy, ale może było ich więcej - nie chciało mi się zleźć dwóch pięter, żeby wypatrzyć inne - te były po drodze :D
piątek, 9 października 2015
wtorek, 6 października 2015
Żyję...
To nie tak, że nic nie robię... Coś tam pomalutku dłubię.. Ale tak bardzo pomalutku, że nieprędko się tu coś nowego pojawi... Nadmiar obowiązków pracowo-domowych nie zostawia wiele czasu na przyjemności, a doba jakoś dłuższa być nie chce... Nie zapomnijcie o mnie, co?
A żeby wpis zupełnie bezzdjęciowy nie był, ogłaszam sezon dyniowy za rozpoczęty... Nic skomplikowanego - zupa dyniowo-marchewkowa ze szczyptą imbiru.. Mniamuśna :) Choć może na zdjęciu nie wygląda..
A że maliny wciąż u sąsiada są, dwa kolory nawet, to pojawia się do kawy czasem szybka tarta z malinami :)
A żeby wpis zupełnie bezzdjęciowy nie był, ogłaszam sezon dyniowy za rozpoczęty... Nic skomplikowanego - zupa dyniowo-marchewkowa ze szczyptą imbiru.. Mniamuśna :) Choć może na zdjęciu nie wygląda..
A że maliny wciąż u sąsiada są, dwa kolory nawet, to pojawia się do kawy czasem szybka tarta z malinami :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)