sobota, 31 stycznia 2015

2015 Bead It Forward Squares

Mały wielki kwadracik...
Mały, bo ma raptem 5 cm... Wielki, bo wraz z innymi będzie uczestniczył w ważnej sprawie. W ubiegłym roku tematyka morska zdominowała plecionki, zrobiłam więc delfinka.. To była moja pierwsza udana próba z płaskim peyotem :)
W tym tematyką są zwierzaki, te wolne i swobodne, nie udomowione...
Z wielu wzorów dostępnych na stronie organizatorów, które na dzisiejsze poznańskie spotkanie craftowe przyniosła wydrukowane Weronika, wybrałam ważkę... M.in. dlatego, że była robiona podwójnym peyotem, którego jeszcze nie próbowałam... Ale jeszcze mi z tyłu głowy siedzi bosssski kameleon :D

Zdjęcia robione w kiepskim świetle kawiarni - jedno z lampą, drugie bez... Niestety na żadnym nie widać, że tułów opalizuje wieloma kolorami - to metallic nebula (kto zna to wie, o czym mówię :) )...



A w ogóle spotkanie cudne było, jak zawsze! Dziewczyny, dziękuję za tę dawkę pozytywnej energii, którą mi zawsze dostarczacie :D I dostałam kawę z kwiatkiem!



PS. No muszę się pochwalić! Skończyłam gail, którą półtora roku dziergałam! Ale o tym przy innej okazji (może jutro zdjęcie zrobię). I bransoletka zaległa czeka na zdjęcie...

czwartek, 29 stycznia 2015

Ku pamięci...

Zgłębiam scrapbooking pomalutku... Wciąż się zarzekam, że się nim nie zajmuję, ale zaczynam gromadzić coraz więcej gadżetów, drobiazgów, papierów, koronek i innych przydasi... I na blogu niemal nic innego się nie pojawia, tylko jakiś album, notes, kartka...

W ubiegłym roku prowadząc warsztaty wakacyjne z dziećmi, pokazywałam im formę notesu na zapiski z wakacji.. Mój notes już wypełniony po brzegi, pękaty, bo jego prowadzenie okazało się wielką frajdą :) Do tej pory lubię wziąć go w ręce i przejrzeć...

I tak dochodzimy do sedna - właśnie odkryłam, że to art journaling! Jest taka forma w scrapbookingowym świecie. Nic innego, jak jakiś notes większy czy mniejszy, kalendarz, zapiśnik... Miejsce, gdzie można się wyżyć mniej lub bardziej osobiście i intymnie... Za czasów moich smarkatych nazywało się to pamiętnikiem.. Choć przyjmowało jednak skromniejszą formę - zazwyczaj wpisy i trochę wklejanych na pamiątkę różności (biletów, listów, liści...).

Zrobiłam sobie właśnie takie coś... Notes w formacie A5... Będę w nim zbierać dobre chwile z tego roku :) Każda strona inna, choć wszystkie podobne.. Na okładkach kieszonki na luźne kartki - puste czekające na zapisanie oraz te, które wypełnione czekają na wklejenie...
Będzie miał jeszcze gumową taśmę (tylko muszę mamę odwiedzić :) ), żeby się trzymał, jak zacznie puchnąć od wspomnień :) Nie pomyślałam od razu o jakimś zamknięciu, ale na wzór gotowych notesów smash, będzie i na moim szeroka gumowa opaska (a może jednak uszyta z jakiejś tkaniny, zapinana na rzep?), która też przytrzyma pisadło-klej (tak, tak - i taki gadżet mam!), coby pod ręką było :)


Oby mi starczyło zapału do końca roku, bo (jak znam siebie) może się skończyć na pierwszych 2-3 miesiącach :) Mimo wszystko już mi się podoba i już zaczęłam coś w nim uzupełniać :)

niedziela, 18 stycznia 2015

Spotkanie...

Miałam przyjemność ogromną być wczoraj na spotkaniu... Przybyły do Poznania dziewczyny, które do tej pory podziwiałam wirtualnie, a teraz mogłam poznać osobiście... Bardzo, bardzo to niesamowite wrażenie uścisnąć kogoś, czyje prace są niedoścignionym ideałem.. No i na żywo te prace również pomacać :)

Spotkanie babskie, więc przegadane do późna, rozchichrane, z głupawką... Efektem radosnej twórczości były zakładki do książek, na których Marisella wybijała młotkiem teksty.. Moją wylosowaną literką zostało "J".. Zniknęłam na godzinę pomóc Moccate i Gosi Sowie w przewiezieniu klamotów na targi (ślubne, na których dziś dzielnie stoją), a jak wróciłam moja zakładka "kończyła się" wybijać :D
Muszę ją (z pomocą Danki) doprowadzić do wyglądu i jakości szanującej się zakładki, ale nie mogę się powstrzymać i pokażę Wam, w jakim klimacie utrzymane były nasze radosne zakładeczki :D Choć w zasadzie nie do końca jestem przekonana, czy powinnam :D


Prawda, że bossssska? :)
Nie pamiętam, co tam jeszcze było, ale literka G, K, C, R na pewno są warte zerknięcia na FB Mariselli :D

Uwielbiam takie spotkania! Człowiek wraca do domu o 3 nad ranem tak pozytywnie naładowany energią, że najchętniej od razu by tę energię przekuł w coś twórczego! :D

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Potwornie...

potwornej kolekcji Pasiakowej wspominałam przy okazji poznańskiego CraftParty, bo wtedy się w potworkach zakochałam. Kupiłam sobie wtedy bazę do albumu, badziki i stempelek. A i jeszcze tekturki z małymi potworkami...

Ponieważ po robieniu albumów na święta zostało mi kilka wywołanych zdjęć naszej rodzinki, które aż prosiły się, żeby coś z nimi wykombinować, to zaczęłam myśleć, co by tu... Najpierw chciałam zrobić album na wzór tych świątecznych, ale potem przypomniała mi się leżąca w szufladzie potworna baza...

I oto mam mały, dbający o uśmiech od ucha do ucha, poprawiający nastrój, kolorowy albumik rodzinny :)


Jest w nim niemal wszystko, co lubię - kropki, potworki, stempelki scrabbelkowe, prostota, przymrużenie oka, optymizm, a przede wszystkim moja rodzinka... Tylko motywu prostego kwiatka, rysowanego od ręki, mojego ulubionego, nie ma... Się mi tu nie wkomponował, ale kto wie, czy jeszcze tego albumu nie dopieszczę :D

niedziela, 11 stycznia 2015

sobota, 10 stycznia 2015

Notesik...

... na adresy... Dla mnie.. Bo się stary zupełnie rozleciał i od dawna miałam sobie nowy zdobyć (kolejna pozycja z listy z zaległości odwiecznych).. A że wciąż bawi mnie nowa zabawka, to zrobiłam sobie sama takie maleństwo 7x10cm. Prosty w dekoracjach, żeby można było nie martwić się, że coś odpadnie przypadkiem. Na zdjęciach nie ma, ale dołożyłam jeszcze wstążeczkę do związania, żeby się nie otwierał (dobrałam ciut za małą sprężynkę - muszę jeszcze się wiele nauczyć). Na ostatniej stronie, a w zasadzie na okładce, kieszonka na jakieś zapiski, karteczki, czy adres naprędce napisany, a jeszcze do notesu nie wpisany...
Mała rzecz, a cieszy :D


piątek, 9 stycznia 2015

Na szybko...

Moi rodzice wybrali się w podróż do rodziny na Pomorzu. Rodziny dawno nie odwiedzali, dlatego poprosili o zrobienie drobnych upominków (u kuzynek moich, w nowych ich mieszkaniach, byli pierwszy raz). A że czasu na realizację "zamówienia" nie miałam wiele (raptem jeden dzień, bo w Nowy Rok jednak nie byłam w stanie się zabrać za pracę ;) ), zasugerowałam dyndadełka ze szkła. Dawno nie siedziałam przy szlifierce, lutownica też kurzem zarosła - był pretekst, żeby je odkurzyć :) Zielone, żółte i pomarańczowe - do powieszenia w oknie czy na drzewie w ogrodzie. Choć niepozorne, pięknie wyglądają w świetle słońca.



czwartek, 8 stycznia 2015

Przeleżała...

Bransoletka, którą dziś pokażę, odleżała swoje baaaardzo długo... A mianowicie od sierpnia 2013! Półtora (!!!) roku czekała na wykończenie. Wtedy zrobiłam dwie. Srebrzysta po kilku miesiącach się doczekała, co można zobaczyć w poście z grudnia 2013 (w zasadzie czeka już na naprawę, bo "suwak" puścił :) ). Druga też nabrała mocy urzędowej, choć obiecanego wykończenia koralikowego nie zyskała.. Wykonana z koralików toho 11o oraz super duo, wg pomysłu Weraph na dwie "zapięte" niczym suwak dwie gąsienniczki. Dwie różne strony w zależności od nastroju i stroju :)




Nie robię noworocznych postanowień - i tak nie udałoby mi się ich dotrzymać. Jednak jeszcze przed Nowym Rokiem obiecałam sobie, że powykańczam zaległości i leżące odłogiem pozaczynane projekty. Ta bransoletka była pierwszym z nich.
Równie długo powstaje chusta gail - ją planuję skończyć jeszcze w styczniu - konsekwentnie dziergam przynajmniej jeden rządek dziennie (u mnie rządek="tam i nazad" :D - a rządki coraz dłuuuuuższe)... Zostało mi ostatnie powtórzenie wzoru i brzeg. 

sobota, 3 stycznia 2015

Biżuteryjki dla WOŚP 2015...





Ruszyły pierwsze aukcje przygotowane dla WOŚP przez biżuteryjki z całej Polski (i nie tylko Polski :) ).. Akcja, w której biorę udział trzeci rok z rzędu. I nie ostatni...

O całości, o projektach, o historiach z nimi związanych możecie poczytać na blogu Biżuteryjki dla WOŚP. Aukcje są już dostępne na Allegro...

W tym roku brałam udział w trzech projektach, w jednym podwójnie :) Oto moje skromne, malutkie cegiełki :)



W bransoletce niezapominajkowej wisi mój serduszkowy charms. Zrobiłam również jedną z dwóch baz do tej bransoletki.


Bransoletkę w pełnej krasie oraz piękne zdjęcia na piosenkarce Alicji Janosz możecie zobaczyć na aukcji.


modelka: Alicja Janosz, foto: Sylwia Szpila Wiącek, Paweł Kuniej,
make up: Małgorzata Witwicka, fryzura: Iwona Omelko





"Muzyka sfer" to naszyjnik złożony z siedmiu geometrycznych kul. Mój udział to oplecione dwa małe kwadratowe kaboszony w moim ulubionym kolorze.


Cały naszyjnik (a raczej naszyjniki) można nosić na wiele sposobów (próbowałam to obliczyć, ale nie jestem do końca pewna, czy nie popełniłam błędu, bo wyszło mi niemal 7000! :) ). Jak się całość prezentuje możecie zobaczyć na aukcji.

modelka: Karolina Gorczyca,  foto: Anka Górajka, make up: Ann Wygoda,
fryzura: Justyna Zastąpiło, stylizacja: Eliza Radomska, Anna Sycz, 
postprodukcja: Magdalena Ramos

modelka: Agnieszka Rybacka,  foto: Agnieszka Werecha - TiAmoFoto,
wizaż: Aleksandra Aszyk Pracownia Wizażu





Ostatni ("mój") projekt, to wenecka maska - jedna z czterech. Jest złota, ma czarne włosy z koralikowych węży i piękny diadem z lśniącą koralikową kobrą - jest bardzo egipska! Zrobiłam do niej w sumie 8 węży (4 krótsze i 4 dłuższe)...


Jak się prezentuje całość oraz zdjęcia z sesji z modelką możecie obejrzeć na aukcji.

modelka: Sylwia Rynkiewicz,  foto: Karolina Krupa,
make up: Anna Sass,  sukienka: 
MO.YA 



Do każdej mojej pracy dołączyłam (jak wszystkie osoby biorące udział we wszystkich projektach) bilecik z podziękowaniem dla nabywcy.




Nawet, jeśli sami nie licytujecie, podajcie dalej informację o tej pięknej akcji! W tym roku zbieramy na pomoc najmłodszym i najstarszym :)

Obejrzyjcie wszystkie projekty tegoroczne Biżuteryjek - jest co oglądać. Jest biżuteria (piękne kolie, lśniące naszyjniki, bransoletki zarówno damskie, jak i męskie), jest gra planszowa, jest motocyklowa kurtka, są torebki, jest lampa, jest prezenterka i napierśnik dla konia, są prace zrobione przez dzieci i dla dzieci, są weneckie maski...
Ilość i różnorodność pomysłów oszałamiają.
Ilość osób, które wzięły udział również oszałamia. Samych biżuteryjek i biżuteryjków (tak, tak, panowie też są w tym gronie) tworzących w różnych technikach (beading, haft koralikowy, wire wrapping, metaloplastyka, haft sutaszowy, modelina, art clay) było prawie 350 osób. Do tego trzeba doliczyć piękne modelki i przystojnych modeli, którzy zgodzili się wziąć udział w sesjach zdjęciowych charytatywnie, fotografów, fryzjerów, makijażystki i cały sztab ludzi, którzy w tych sesjach pomagali.



piątek, 2 stycznia 2015

Hucznie...

... i zimno (choć cieplej, niż w latach ubiegłych) było wczoraj na corocznym noworocznym pokazie sztucznych ogni organizowanym przez wójta mojej gminy.




I jeszcze wspomnienie kulinarne ubiegłego roku - ciasto niesamowicie czekoladowe, delikatne, rozpływające się w ustach, szalenie pracochłonne, ale warte efektu końcowego, znalezione w kopalni słodkości wszelakich, czyli na blogu mojewypieki.com. Robiło za tort urodzinowy mojego męża łasucha (tak - to cienkie zielone to symboliczna świeczka :) )


A przez pół sylwestrowej nocy, między jedną planszówką, a drugą (tak, tak - jak co roku spędziłam sylwestra nad grami wszelakimi. Królowały raczej tytuły lekkie, łatwe i krótkie, ale po wyspaniu się kontynuowaliśmy z tymi też zajmującymi więcej czasu i zmuszającymi do myślenia :) ) upiekłam ciasto zwane pychotką (też z bloga Doroty) - idealne do popołudniowej noworocznej kawy z rodzicami :) Krem mi trochę nie wyszedł, ale i tak smakowało bosko :)