wtorek, 19 listopada 2013

Koralikowo...

Dawno nie robiłam węża tureckiego, oj dawno... Ale nadarzyła się okazja przypomnieć sobie go, gdy pewna sympatyczna pani Jadzia poprosiła o komplecik podobny do mojego. I tak powstała bransoletka, kolczyki i wisiorek.
Wszystko wyplecione z koralików toho june bug 11o, a w wężu jeszcze czarne buggle 6mm, wszystko zamocowane na posrebrzanych elementach, a wisiorek jeszcze dostał rzemień.



A poza tym to mnie rozłożyło... Od kilku dni próbuję wyleczyć się z infekcji - już w sobotę myślałam, że jest lepiej, a to była cisza przed burzą.. Wdała się bakteryjna wariacja na temat, poszło w zatoki, dziś myślałam, że mi głowę rozsadzi.. Jak ja się cieszę, że zasadniczo nie miewam problemów z zatokami i szczerze współczuję tym, którzy mają... Ból paskudny, leki przeciwbólowe działają tyle o ile... Już chyba nawet moje migreny są łatwiejsze do przeżycia, bo z nimi już umiem sobie radzić, od lat mi towarzyszą...
Jutro do lekarza i kilka dni wygrzewania w domu i leczenia już pod kontrolą specjalisty. Oby pomogło...

niedziela, 17 listopada 2013

Wymiankowo...

Na moim ulubionym forum craftladies została odtajniona ostatnia wymianka.. Jej tytuł brzmiał "Ciepło", a wylosowana została mi Lil, którą miałam również w poprzedniej wymiance :) Przeanalizowałam ponownie jej upodobania i stanęło na kolorze fioletowym (głeboki, fajny kolor znalazłam) i naszyjniku oraz bransoletce z młynka dziewiarskiego. Dlaczego kojarzy mi się z hasłem "ciepło"? Bo swoje młynkowe naszyjniki-zamotki wyciągam właśnie jesienią/zimą :)



Włóczka to Alize Aura - mocno skręcona, z pięknym połyskiem, w cudnych kolorach (planuję dla siebie w zieleni cudnie świeżej :) )

A mnie wylosowała sobie Gagu i dostałam od niej komplecik z ubranych świeczników i kubeczka :)
Żal mi kubeczka ruszać, bo pobrudzę, a tak fajnie sobie wygląda stojąc w tym swoim wdzianku z guziczkami :)




Wracam do testów i kartkówek - uzbierało mi się tego troszkę, trzeba nadgonić, bo po niedzieli następne prace do sprawdzania dojdą... A tak w ogóle to wspominałam, że zmieniłam pracę? Przy podejmowaniu decyzji bardzo dokładnie przeanalizowałam plusy i minusy. Teraz się oswajam z nowym miejscem, z zastaną sytuacją, próbuję wprowadzić swoje zwyczaje i sposób pracy... A pracy czeka mnie sporo... Trzymajcie kciuki :)

PS. Nie znaczy to jednak, że nie znajdę czasu na odrobinę swoich relaksacyjnych dłubaninek :D

poniedziałek, 11 listopada 2013

Święty Marcin 2013 - imieniny ulicy..

Co roku w Poznaniu 11 listopada oprócz świętowania Dnia Niepodległości świętujemy również imieniny ulicy Święty Marcin. Z tej okazji odbywa się parada wyruszająca spod kościoła Świętego Marcina do Zamku, gdzie święty Marcin wręcza klucze do miasta prezydentowi miasta...
W tym roku udało nam się rodzinnie na paradę dotrzeć i świętego Marcina na białym koniu całkiem dobrze zobaczyć. Zdjęcia robił Starszy, który miał niezłe miejsce przy samym krawężniku, ale niestety chłód i zgrabiałe paluszki nie pozwoliły mu się do zadania przyłożyć i ostatnie (w tym głównego bohatera na białym koniu) zdjęcia już nieostre mu wyszły...



A po paradzie koniecznie rogale świętomarcińskie - pyszne, pełne bakalii, obowiązkowo z białym makiem - najlepiej smakują właśnie dziś :)


Źródło zdjęcia.

niedziela, 10 listopada 2013

Kwieciście...

Wspominałam jakiś czas temu, że wygrałam dodatkową nagrodę niespodziankę w konkursie urodzinowym u Weraph...
Dostałam już niespodziankę, jaką dla mnie przyszykowała - całą setkę kolorowych kwiatków akrylowych w kilku rozmiarach, do tego kryształki maleńkie do wklejania i kaboszonki do oplatania :) Sami zobaczcie na te skarby:


Na początek poszły w ruch niebieskie kwiatuszki i zrobiłam sobie kolczyki inspirowane pracą Werki - są długie, delikatnie brzęczące w uchu.. Wyprosiłam u Weroniki jeszcze kilka kwiatuszków (każdy, kto mnie zna wie, że mam słabość do kompletów) i mam jeszcze wisiorek z pojedynczego kwiatka i kwitnącą bransoletkę :)


Na wczoraj Werka ogłosiła Craftowy Clubbing i spędziłam dzień w doborowym towarzystwie wędrując przez Tragi Kamień-Stone (niestety jedyne, co nam wpadło w oko i wzbudziło nasz zachwyt to ogromna płyta (oszacowałyśmy ją na ok. 2,5 x 1,5 m) labradorytu na jednym ze stoisk oraz wycięte z niej (i z innych kamiennych płyt) serduszko... mnie jeszcze zachwyciły kamienne mozaiki - taki smok na ścianie w salonie... ach... :) ), poprzez kreatywnie.com, gdzie odbywał się Dzień Otwarty z pokazami, lądując na koniec u Werki na kawie i słodkościach (zamierzam publicznie nadmienić, że wyjątkowo się nie leniłam i wyprodukowałam bransoletkę, co przyjęto niemałym zdziwieniem - zazwyczaj uskuteczniam "nicnierobienie"... Uwielbiam takie imprezki! :)


sobota, 2 listopada 2013

Brak mi pomysłu...

... na tytuł posta, w którym miesza się craft z gotowaniem :)

Zacznę od bransoletki, która powstała na prośbę koleżanki z (byłej od czwartku) pracy po tym, jak widziała powstawanie bransoletek na akcję wośpową.
Prosta, czarna, z koralikami Knorr Prandell, dla młodej panny :)


A następnie płynnie przejdę do dania z bloga Bei (polecam, zajrzyjcie do niej!). Pieczona dynia z pangrattato, w mojej wersji bez pangrattato :)
Po poście u Bei, opisującym szczegółowo różne rodzaje dyń, nabrałam ochoty na popróbowanie i zakupiłam dynię Hokkaido, której nigdy nie jadłam.
Przepis zmieniłam, bo dałam inne (posiadane akurat pod ręką) przyprawy, niż Bea (m.in. tymianek, suszoną miętę, czosnek, olej cytrynowy - nie pamiętam, co jeszcze)...
Podałam z miksem sałat z pomidorem i ogórkiem oraz pokrojonym na małe kawałki filetem z uda kurzęcego, zamarynowanym tymi samymi przyprawami, co dynia, podsmażonym na patelni.
Całość bardzo mi smakowała, choć zaskoczył niesamowicie słodki, lekko mączysty, smak dyni :)


Potrawa rzutem na taśmę załapuje się na Festiwal Dyni ogłoszony przez Beę :)



Teraz poluję na dynię makaronową, na którą mam wielką ochotę! :)