I jeszcze wspomnienie kulinarne ubiegłego roku - ciasto niesamowicie czekoladowe, delikatne, rozpływające się w ustach, szalenie pracochłonne, ale warte efektu końcowego, znalezione w kopalni słodkości wszelakich, czyli na blogu mojewypieki.com. Robiło za tort urodzinowy mojego męża łasucha (tak - to cienkie zielone to symboliczna świeczka :) )
A przez pół sylwestrowej nocy, między jedną planszówką, a drugą (tak, tak - jak co roku spędziłam sylwestra nad grami wszelakimi. Królowały raczej tytuły lekkie, łatwe i krótkie, ale po wyspaniu się kontynuowaliśmy z tymi też zajmującymi więcej czasu i zmuszającymi do myślenia :) ) upiekłam ciasto zwane pychotką (też z bloga Doroty) - idealne do popołudniowej noworocznej kawy z rodzicami :) Krem mi trochę nie wyszedł, ale i tak smakowało bosko :)
Ciasta bardzo apetycznie wyglądają i pewnie tak smakowały . Myślę ,że nikt nie zauważył ,Twoim zdaniem ,nieudanego kremu :) Najlepszego dla Ciebie i Twojej Rodzinki w Nowym Roku.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Tobie również, odnaleziona Eli :D
UsuńMmm, ale pyszności... Szkoda, że muszę zrzucić parę kilo, chętnie bym spróbowała, zwłaszcza tego pierwszego ciacha!
OdpowiedzUsuńMusisz, czy chcesz? Bo jak chcesz, to pójdzie łatwo, jak musisz, to się będziesz męczyć, a po co się męczyć? :)
UsuńJa tam mam gdzieś swoje kilogramy, a jest ich naprawdę sporo... Moje dobre samopoczucie od nich nie zależy, a życie jest za krótkie, żeby się umartwiać ich zrzucaniem :D
Chcę.
UsuńTo życzę powodzenia i trzymam kciuki :)
Usuń