piątek, 29 sierpnia 2014

Niezapominajki...

... są to kwiatki z bajki...

Ostatnio się do mnie te urocze kwiatki przykleiły :) Cóż, lubię je :D

Dostałam od Werki nowe płatkowe koraliki flower petals... Akurat w niezapominajkowym kolorze, a że zachciało mi się nowej zawieszki komórkowej, to od razu je wykorzystałam... Do tego kilka dosłownie koralików toho round 11o i 15o i gotowe :)
Na zdjęciu kwiatki z rose petals i flower petals.. Nie mogę się zdecydować, które bardziej mi się podobają... Nowe płatki są chyba jednak wygodniejsze w obróbce, bo mają dziurki w poprzek, przez co łatwiej się je zszywa - na dobrą sprawę wystarczy zamknąć je w kółko i już mamy kwiatka :)


niedziela, 24 sierpnia 2014

Ślubnie...

... po raz kolejny...
Niedługo ślub mojego kuzyna.. Z tej okazji dwie kartki (jedna od moich rodziców, druga od nas :) - jeszcze nie wiem, jak się nimi podzielimy )...



sobota, 23 sierpnia 2014

Maleństwa...

Na bazie wzoru Weroniki, zamieszczonego w Beading Polska, zrobiłam sobie maleńkie kwiatowe kolczyki sztyfty.. Wprowadziłam minimalną zmianę, w środek wszyłam 3mm kryształek fire polish..


Są moje! :)

piątek, 22 sierpnia 2014

Koralikowo...

Proste peyotowe bransoletki na bazach metalowych podbiły serce nie tylko moje... Dlatego kolejne (i nie ostatnie)...
Ponieważ mnie ostała się tylko jedna, pomału odnawiam swój komplet... Póki co niebieska...


A Ola będzie miała komplet trzech sztuk... Każda inna, ale razem też pasują... Kolorystyka w odcieniach starego złota, niebieskiego i zielonego...


czwartek, 21 sierpnia 2014

"Na zielonej łące..."

Taki był temat ostatniej wymianki CraftLadies...

Mnie została wylosowana Momorek, dla której zrobiłam niezapominajkowy komplecik złożony z peyotowej bransoletki z kwiatkami oraz kolczyków, a do tego jeszcze kwiatkowa zawieszka komórkowa...
I niestety - pierwszy raz mi się zdarzyło - moja przeysłka nie wytrzymała konfrontacji z pocztą i dotarła uszkodzona.. Obiecałam Momorkowi, że dostanie nowe kwiatki (one ucierpiały najbardziej)...


Mnie z kolei wylosowała Madzia (tak ta od filcowanych na sucho cudów) :)
Dostałam przepięknie wykonaną grę planszową "Owczy pęd"... Jest absolutnie boska - tak bardzo, że rozważam wydanie oryginału, skoro mogę mieć wykonanie jedyne w swoim rodzaju :D


środa, 20 sierpnia 2014

Na Kaszubach...

W długi weekend odbyło się u Yenne, czyli Joanny Orlikowskiej spotkanie... Wraz z siostrą dotarłyśmy w sobotę (Plastusiu, dlaczego uciekłaś?? :(  ) trafiając akurat na zabawę z fimo pod okiem Olcikka... Zostałam mianowana naczelnym dziurkaczem :D

Później Asia zabrała nas na zwiedzanie okolicy (niestety z auta, bo pogoda była deszczowa) - pojechałyśmy do Muzeum Neclów, gdzie w tradycyjny sposób od wielu pokoleń wyrabia się śliczne cuda z gliny (miałyśmy okazję zobaczyć, jak powstaje wazonik i świecznik), maluje się je tradycyjnymi technikami kilkoma kolorami i wzorami charakterystycznymi dla Kaszub...



Do domu wróciłam z małym granatowym kubeczkiem (z wzorem "gałązka bzu"), który miał być ozdobą biurka i porządkować moje przybory piśmiennicze, ale dziś nie wytrzymałam i zrobiłam sobie w nim kawę :) Mały kubeczek ma sporą pojemność.. Chyba zostanie moim ulubionym kubkiem nie tylko do patrzenia na niego :D

Po obiedzie (ta pizza z pieca była boska!) była część koralikowa... Najpierw dziewczyny nauczyły się robić bransoletki z koralików treasure, peyotem, na bazie metalowej (o, takie), a potem nareszcie mogłam pod okiem Joanny spróbować zrobić koralik lampworkowy :) Nie jest to łatwe zadanie, ale jakże wciągające! Dobrze, oj dobrze, że skompletowanie odpowiedniego sprzętu kosztuje tak dużo, bo już zaczęłam się zastanawiać, gdzie urządzić pracownię! Szalenie mi się spodobało!


Moje koraliki są nierówne, naciapane (próba zrobienia kwiatka na koraliku to ten najeżony twór), ale są moje i tylko moje! Jestem z nich dumna, bo nawet wyglądają jak koraliki!!!


Asiu, jeszcze raz bardzo dziękuję i zamierzam wykorzystać Twoje słowo przeciwko Tobie i na jakiś caaaaaały weekend Cię napaść i jeszcze raz wykorzystać Twój palnik i szkło - no i Ciebie, oczywiście! :)

Okradłam Asię z garści (jej zdaniem nieudanych) koralików i kombinuję, co z nich zrobić - są śliczne!!!


PS. Z powodu ogromnej ilości spamu, jaka mnie zalewa, odkąd ustawiłam, że komentować może każdy, zmuszona jestem włączyć weryfikację obrazkową... Mam nadzieję, że pomoże oraz że mi wybaczycie...

wtorek, 19 sierpnia 2014

W labiryncie...

Temat nie jest nawiązaniem do tytułu serialu :)
Niedaleko Gąsek jest magiczne miejsce, które odwiedzamy co roku - Ogrody Tematyczne Hortulus w Dobrzycy... W tym roku wzbogaciły się o nowy ogromny (hodowany od 11 lat) obiekt, a mianowicie o zielony labirynt Hortulus Spectabilis. Taki prawdziwy, z wysokich na 2 metry żywopłotów! Niesamowite wrażenie, tak się po nim plątać.. Nie odstraszyła nas nawet ulewa i gęste chmury straszące co chwilę kolejną porcją deszczu :) 
Ścieżki czasem były tak wąskie, że większa osoba czuła, jak gałązki napierają... Dużo ślepych zaułków, kręte ścieżki... Dziwne uczucie, kiedy za zakrętem znikali inni i choć się ich słyszało (innych ludzi za ścianką również), to czuło się ogromnie samotnym... 



Kto chciał mógł się wspiąć na ogromną wieżę widokową przed wejściem w gąszcz i sobie spróbować zapamiętać trasę :) Albo obejrzeć po przejściu, gdzie się właściwie było :)
Przy wieży jest też niski okrągły labirynt dla dzieci - miały dużą frajdę z biegania po alejkach :D

Niesamowite wrażenie, polecam - my za rok na pewno znów tam zajrzymy!

Na koniec pojawił się nieoczekiwany bonus w postaci ponad 50 Mustangów :) Parada trwała dłuższą chwilę, można było sobie z bliska powzdychać do tych pięknych aut, porozmawiać z kierowcami chyba z całej Europy...

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Wystawa Lego...

Będąc w Kołobrzegu zostałam przez dzieci swe zaciągnięta na wystawę z klocków Lego... Muszę powiedzieć, że niektóre budowle i inscenizacje robiły ogromne wrażenie :) Było kilka eksponatów, które za naciśnięciem guzika zaczynały się poruszać (np pociągi jeździły czy koparka kopała). Były bardziej skomplikowane mechanizmy z wykorzystaniem silniczków czy programowanych elementów Lego Mindstorms (tu starszego przykuwało)...
Ale mnie najbardziej spodobała się Dolina Muminków :D Znalazł się tam każdy z bohaterów tej przesympatycznej serii książek :)


czwartek, 14 sierpnia 2014

Odwiedziny...

W ubiegłym tygodniu odwiedziła mnie na kilka dni Yenne, czyli Joanna Orlikowska (widzieliście, jakie piękne lampworki robi? ) z córeczką... Dostałam od niej cudny wisiorek z żabą, a ja sprezentowałam bransoletkę (do bazy, bez bazy :D ) z toho treasure z kolorów, które sobie Asia wybrała :) Musze powiedzieć, że mi się ten prosty wzorek w romby bardzo podoba, a dodatkowy efekt (metalizowane romby z galvanized peacock blue na matowym tle frosted metallic nebula) niemal wypukłego wzoru podoba się podwójnie :)


W tle nasza zmęczona warunkami atmosferycznymi nadmorska ława :D

A w sobotę jadę na pomorskie spotkanie do Asi, gdzie mam obiecane kilka chwil instruktażu przy palniku i próbę zrobienia lampworkowego koralika :) Ależ się cieszę i na jedno (spotkanie) i drugie (koralik) :D

wtorek, 12 sierpnia 2014

Zaległe...

Koleżanka Ola na craftowym spotkaniu wiosennym (tym u mnie :) ) w wymiance-losowance dostała kilka biżuteryjnych półproduktów (nawet wiem, od kogo :D )... Zaoferowałam się, że je jej przerobię na biżuterię - sama jeszcze nie potrafi (ale postaram się to zmienić :D )

Na pierwszy ogień poszedł pięknej urody guzik, który obszyłam koralikami... Guzik cieniuje w kolorach od turkusu do złota w przepiękny sposób... Dawno już, zachwycona pracami Izziland, chciałam spróbować takiego ażurowego haftu... I po spróbowaniu jeszcze bardziej chylę czoła przed jej pracami, bo nie jest to łatwa sztuka, wyszyć to tak precyzyjnie i równo, jak Iza to robi...



Pozdrowienia znad wyjątkowo ciepłego w miniony weekend polskiego morza :)


poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Kartkowo...

Właśnie się wakacjuję.. Ale zanim wyjechałam, miałam przyjemność jednego dnia uczestniczyć w dwóch poważnych imprezach :) A następnego dałam radę 250 km pojechać z dziećmi :)

Pierwszą część soboty sprzed tygodnia spędziliśmy z mężem (bez dzieci :D ) na 18stce mojego chrześniaka... Po kartce i prezenciku (autko wóz strażacki) wiadomo, czym się zajmuje (na razie ochotniczo, ale uczy się, coby zawodowo w przyszłości)...


Drugą część nocy spędziliśmy na 40stce przyjaciela...
On z kolei do prezentu głównego załączony miał exploding box:


Wiem, że się spodobał :)

Idę popatrzeć na ogromny księżyc - wczoraj chmury go skutecznie przesłoniły, ale wierzę, że do dziś nie stracił na urodzie :)