piątek, 30 września 2011

Dzień Chłopca...


Wszystkim Chłopcom - i tym całkiem dużym i tym jeszcze małym - życzę dziś spełnienia marzeń....


Zdjęcie pochodzi z serwisu darmowe zdjęcia.

poniedziałek, 26 września 2011

Chusta icarus...

Skończyłam.. Zajęła mi niemal 3 miesiące.. Wykończyła mnie... Ale jest.. Ogroooomna.. Piękna.. Milusia... Już ją uwielbiam :) I jestem z niej bardzo, bardzo dumna :)


Ma bez naciągania, luźno 3m szerokości i 1,5m wysokości.. Naciągnąć da się ją moooocno.. Więc pewnie do 5m bym bez problemu doszła. Ale akrylu nie trzeba blokować, pod swoim ciężarem się oczka ułożyły ładnie, chusta zaraz po ściągnięciu z drutów wygląda, jak widzicie :) Czytałam o prasowaniu letnim żelazkiem.. Ale odpuszczam, nie widzę potrzeby :) Dzięki temu na dole robi się taka miła dla oka, dekoracyjna falbanka.. Podoba mi się :)

Frasiu - dziękuję! Ta chusta powstała w dużej mierze dzięki Tobie... Bo dzięki Tobie uwierzyłam, że dam radę... Za mobilizowanie podziękowania ogromne się należą także Poohatce - Ty wierzyłaś, jak ja jeszcze nie wierzyłam.. W sumie wszystko przez Ciebie :) Całusy! A tą iskrą, żeby spróbować okazała się szkółka na craftladies, którą założyła Jóśka...

Druty KP 4mm, włóczka to czarna Alize Diva, poszło trochę ponad 5 motków.

Ufff... Teraz minimum miesiąc przerwy od drutów, a potem łapię się za gail, na którą już kupiłam bambusową włóczkę w pięknym odcieniu niebieskiego. Choć szukam wciąż w kolorze turkusowym :)

niedziela, 25 września 2011

Kumihimo

Kumihimo, czyli japońska sztuka zaplatania (u mnie sznureczków, muliny, włóczki, a oryginalnie jedwabnych nitek) wciągnęła mnie... Eskperymentuję... Szukam pomysłów, inspiracji, szperam, grzebię, uczę się.... I uczę dzieci na kółku rękodzielniczym, które prowadzę... :)


Moje "dyski" i pożyczone od uczennicy dyski kupne z wyrysowanymi nawet kolorami i wzorami, jakie dają (na tych drugich robi się cudnie - ekspresowo, łatwo, bo są z miękkiej pianki):



Moje dzieła :)





Na tym czarnym niestety nie widać, że są takie strzałeczki (mój syn powiedział, że serduszka) z metalizowanej czerwonej muliny, a czarna jest satynowana, taka śliska z delikatnym połyskiem.
Sposób na kulki w bransolecie znalazłam tutaj, no i musiałam od razu przetestować...

A, na jesiennym spacerze też byłam, okoliczności przyrody piękne podziwiałam, słonkiem się rozkoszowałam, spodni mało nie zgubiłam z powodu tony kasztanów w kieszeni.. Do dębu po żołędzie nie dotarliśmy, bo komary próbowały nas żywcem połknąć, więc zwialiśmy :)





wtorek, 20 września 2011

Zaległości...

Odrabiam zaległości...

Po pierwsze - spotkanie craftowe u Nut - robiłyśmy sznurki kumihimo, których uczyła nas Nami oraz kwiatki kanzashi pod okiem Nut - wyszło nam bardzo orientalne spotkanie, tylko sushi do kompletu brakowało jako przekąski :)



Mój sznurek to środkowy z dużego zdjęcia, a kwiatek żółty :)


Po drugie - kamień z plaży opleciony posrebrzanymi kulkami - taki eksperyment.. Niestety kamień zgubił swój piękny skrzący połysk..






Po trzecie - kamień, na którym uczyłam się sztuki obszywania koralikami (na spotkaniu nadmorskim) zyskał nowe wcielenie jako bransoleta. Baza została obszyta tylko murkiem koralików czarnych (toho 11o). Na razie tak zostanie, choć ciut łysawa mi się wydaje.. Coś jeszcze chyba jej dorobię :)





Po czwarte i ostatnie - obszyłam elfi kaboszon (toho - czarne 11o i błękitne 15o). Zawiesiłam na rzemieniu i zyskałam piękny naszyjnik. Do kompletu muszę jakieś delikatne kolczyki dorobić w odpowiedniej kolorystyce. Jestem z niego dumna, słowo...



To by było na tyle... Na razie... :)

niedziela, 11 września 2011

Zabiegana.. zalatana.. niedospana....

... tak się czuję ostatnio.. Ale mam nadzieję, że już niedługo i się znowu wezmę za przyjemności.. No i uzupełnię zaległości, bo w międzyczasie odbyło się spotkanie craftowe i niektórzy mnie o zdjęcia molestują - a te wciąż w aparacie siedzą, ech....