Najpierw pojechaliśmy na Cais do Sodre, skąd przez nabrzeże, Różową Uliczkę, wąskimi stromymi uliczkami dotarliśmy do Praca Luis de Camoes. Po krótkiej przerwie na kawę, chcieliśmy złapać turystyczny slynny żółty tramwaj linii 28, ale po długim oczekiwaniu nie udało nam się do niego zmieścić. Zeszlismy więc wzdłuż krótkiej linii z żółtymi wagonikami, zwanej windą, by złapać transport w kierunku Zamku św. Jerzego.
Najpierw upolowaliśmy obiad (ja sałatka ze szparagami, mężul odważył się skosztować ośmiornicę) - pyszny, z widokiem na ujście rzeki Tag.
Po zamku i wzgórzu chodziłoby się przyjemnie, podziwiając panoramę i wałęsające się po zamkowym ogrodzie pawie, gdyby nie nieoczekiwane załamanie pogody i siąpiąca mżawka. Nie nasyciliśmy się więc miejscem i przemoknięci wróciliśmy do hotelu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za wizytę i komentarz.