Zostałam poproszona przez koleżankę o przerobienie bransoletki (wisior miał dostać nowy sznurek pasujący do reszty)...
Ponieważ bransoletka była za duża wg właścicielki, zaproponowałam podzielenie jej na pojedyncze listki. Pomysł się spodobał i teraz Ania ma pięć bransoletek, które może nosić pojedynczo lub wszystkie razem - w zależności od nastroju... Lub obdarować przyjaciółki :) Jeden listek dostałam w prezencie ja (mam już pomysł, co z nim zrobię, ale póki co musi poczekać :) )...
Niby nic wymyślnego, ale chyba nie wyszło źle.. W każdym razie mnie się podoba, mam nadzieję, że Ani również :)
sobota, 23 lutego 2013
piątek, 22 lutego 2013
Wygrany szalik...
Pamiętacie jeszcze moją ekspresową zabawę sylwestrowo-noworoczną? Była tak szybka, że pewnie mało kto ją zauważył :) Ale zauważyła ją m.in. Ania i to jej przypadło w udziale boa.. Ania wybrała pudrowy róż z szarościami, na który niestety musiała dłuuuuuugo czekać.. Po różnych perypetiach w końcu szalik do niej dotarł..
Poniższe zdjęcia jej autorstwa - ja tak chciałam już nie przedłużać, że zapomniałam pstryknąć fotki...
Poniższe zdjęcia jej autorstwa - ja tak chciałam już nie przedłużać, że zapomniałam pstryknąć fotki...
czwartek, 21 lutego 2013
Zaplątane...
Siły mi wracają (a, bo nie pisałam, że drugi tydzień siedzę uziemiona w domu - najpierw dziecię się pochorowało, potem ja).. A skoro wracają, to zaczynają mnie znowu swędzić łapki :) Zajęłam więc je korbką.. I wykręciłam na młynku dziewiarskim (ha, po kolejnej wymianie działa! - i dobrze, bo mam mnóstwo pomysłów) naszyjnik. Moje kolory, więc nikomu nie oddam :) Ozdobiłam je trzema kwiatkami wydzierganymi na szydełku i ozdobionymi kryształkami bicone Swarovskiego.
Włóczka: Alize Diva w pięknych kolorach błękitu, turkusu, granatu, brązu, toffi i karmelu :)
Odporność mam niemal zerową ostatnio - nigdy tyle nie chorowałam, co przez ostatnie pół roku.. Ja wiem, że stres, że zmęczenie, przepracowanie, zniechęcenie odporność obniżają, ale wielu z tych czynników teraz pozbyć się nie dam rady.. Więc muszę tę odporność od drugiej strony szturchnąć.. Powiedzcie, jakie macie sposoby na niechorowanie... Tylko bez czosnku i ciepłego mleka w roli głównej, proszę... Świeżego powietrza też więcej nie dostarczę - fizycznie nie dam rady wepchnąć w napięty grafik dnia codziennego jeszcze kilku minut dodatkowych...
PS. Do Szagi - kwitną! :)))
Włóczka: Alize Diva w pięknych kolorach błękitu, turkusu, granatu, brązu, toffi i karmelu :)
Odporność mam niemal zerową ostatnio - nigdy tyle nie chorowałam, co przez ostatnie pół roku.. Ja wiem, że stres, że zmęczenie, przepracowanie, zniechęcenie odporność obniżają, ale wielu z tych czynników teraz pozbyć się nie dam rady.. Więc muszę tę odporność od drugiej strony szturchnąć.. Powiedzcie, jakie macie sposoby na niechorowanie... Tylko bez czosnku i ciepłego mleka w roli głównej, proszę... Świeżego powietrza też więcej nie dostarczę - fizycznie nie dam rady wepchnąć w napięty grafik dnia codziennego jeszcze kilku minut dodatkowych...
PS. Do Szagi - kwitną! :)))
środa, 20 lutego 2013
Szaro...
Chyba w styczniu zaczęłam ten szal. Zainspirowana szalokapturem nietylkoSZALeństwo też chciałam sobie taki zrobić. W międzyczasie pomysł ewoluował.. Póki co jest szal, ale do kompletu mam zamiar dorobić sprytne guziczki (pomysł podpowiedziany na spotkaniu łączonym CraftLadies i Maranciaków), dzięki którym będę mogła spiąć szal dostając kaptur, etolę, ponczo i jeszcze kilka innych kombinacji.. Sama jestem ciekawa efektu, ale póki co chwalę się samym szalem...
Na zdjęciu pozuje pięknie jeszcze zapinka wykonana przez Poohatkę. Szal jest szeroki i długi.
Druty: KP 4,5
Włóczka: YarnArt Magic Fine, 3 motki.
Wzór: gładki zupełnie :))))
Na zdjęciu pozuje pięknie jeszcze zapinka wykonana przez Poohatkę. Szal jest szeroki i długi.
Druty: KP 4,5
Włóczka: YarnArt Magic Fine, 3 motki.
Wzór: gładki zupełnie :))))
piątek, 15 lutego 2013
Spełnianie życzeń...
Kolejny raz spełniłam życzenie/marzenie.. Znów siostry... Tym razem są to kolczyki z kaboszonów akrylowych, ale tak odlanych, że całe się skrzą... Obszyłam je koralikami toho w rozmiarach 11o i 15 w kolorach przez siostrę wybranych i właściwie pod jej dyktando (siedziała obok i wybierała, jakie kolory chce i w jakiej kolejności :) ). I oto efekt - jej się podobają :)))
czwartek, 14 lutego 2013
Nie lubię...
Nie lubię walentynek... Nie lubię komercjalizacji dookoła.. Irytuje mnie, denerwuje, złości...
Wszak ciepłe słowa mówię bliskim codziennie, okazuję im bliskość gestami, uczynkami, myślami, działaniami...
Ale mimo, iż nie lubię, życzę Wam bliskich osób wkoło nie tylko od święta, a na co dzień, każdego dnia, a zwłaszcza w chwilach trudnych, mało radosnych... Przyjaźni i miłości nigdy za wiele, niech Was więc zewsząd otacza :)))
Wszak ciepłe słowa mówię bliskim codziennie, okazuję im bliskość gestami, uczynkami, myślami, działaniami...
Ale mimo, iż nie lubię, życzę Wam bliskich osób wkoło nie tylko od święta, a na co dzień, każdego dnia, a zwłaszcza w chwilach trudnych, mało radosnych... Przyjaźni i miłości nigdy za wiele, niech Was więc zewsząd otacza :)))
środa, 13 lutego 2013
Springtime bandit...
Siostra zobaczywszy chustę mamy też sobie taką zażyczyła :) Wybrała sobie inny kolor jedynie, ale ten sam wzór.
Długo ją robiłam, potem długo czekała na zblokowanie (w końcu siostra sama sobie zblokowała :) ), a potem na zdjęcia...
Wzór: Springtime bandit, który poleciła mi Frasia
Włóczka: Alize cashmira fine
Druty: KP 4,5
EDIT - Chusta już jest od miesiąca noszona, dlatego blokowanie już nie wygląda idealnie.. Ale naprawdę nie bardzo chciało mi się ją na nowo naciągać.. Dlatego zdjęcie nie powala, ale w rzeczywistości jest większa i śliczna :))))))))) Ale skromna jestem, nie? :)))))))))))))
Długo ją robiłam, potem długo czekała na zblokowanie (w końcu siostra sama sobie zblokowała :) ), a potem na zdjęcia...
Wzór: Springtime bandit, który poleciła mi Frasia
Włóczka: Alize cashmira fine
Druty: KP 4,5
EDIT - Chusta już jest od miesiąca noszona, dlatego blokowanie już nie wygląda idealnie.. Ale naprawdę nie bardzo chciało mi się ją na nowo naciągać.. Dlatego zdjęcie nie powala, ale w rzeczywistości jest większa i śliczna :))))))))) Ale skromna jestem, nie? :)))))))))))))
niedziela, 10 lutego 2013
Prezenty...
Dostałam kilka dni temu paczuszkę, a w niej cudeńka od Poohatki...
Nie będę więcej gadać, pokażę Wam.. Ja jestem zachwycona! :)
Nie będę więcej gadać, pokażę Wam.. Ja jestem zachwycona! :)
niedziela, 3 lutego 2013
Storczyki...
Jestem kiepską ogrodniczką.. Grzebania w ziemi nie lubię, denerwuje mnie.. Raz do roku mogę obejść ogród, poprzycinać to i owo, ale pielenie chwastów doprowadza mnie do szału... Koszenie trawy jakoś znoszę, choć ta akurat w moim ogrodzie rośnie jak szalona nawet w suche lato (uroki posiadania sporej warstwy izolującej gliny gdzieś w głębinach - wiem, bo widziałam przy kopaniu fundamentów, ile tego jest) i dwa dni po skoszeniu już nie widać, że z kosiarką miała do czynienia...
Również domowe kwiaty muszę być bardzo cierpliwe i wyrozumiałe... Nie to, że ich nie lubię, bo bardzo lubię.. Chciałabym mieć dom obsypany kwiatami w każdym rogu... Ale one jakoś nie rozumieją mnie, a ja ich...
Kilka jednak znosi moje nieumiejętne się z nimi obchodzenie (a słowo, czytałam wiele na ich temat - jednak jakoś to nie pomaga) i rosną... Niektóre pięknie.. Pokazywałam już grudzieńca, który kwitnie jak szalony przez ponad miesiąc... Również storczyki nie mają mi za złe warunków, chyba wręcz przeciwnie, odpowiadają im.. Kwitną niemal non-stop...
Teraz jeden phalaenopsis odpoczywa po ogromnym wysypie kwiatów mając ostatni pęd z kilkoma maleńkimi kwiatkami, drugi puszcza trzy liście (a ma ich zdecydowany nadmiar!), więc też na kwiaty poczekam, trzeciego dostałam na odratowanie (nie wiem, czy mi się uda - stracił wszystkie liście, ale nadzieję mam, bo korzenie zielone, zdrowe), czwarty ma jeden mały pęd z kwiatami...
W tej kolekcji jest jeden dendrobium.. Dostałam go kilka lat temu od Rozelli. Poczytałam i wyszło mi, że trzeba się przy nim trochę postarać, żeby zakwitł.. Rok temu udało mi się go namówić (spędził tydzień w zimnej ciemnej spiżarni i to mu wystarczyło).. Kwitł pięknie! W tym roku spędził w spiżarni dwa tygodnie i odpłacił się cudnie! A jak przy tym pachnie!! Moja obecna duma, nie ukrywam :))))
Ależ się rozgadałam! Szok!!! Chyba dlatego, że niemal trzy dni cierpiałam chorując.. Niewątpliwie zdrowieję :))))
Również domowe kwiaty muszę być bardzo cierpliwe i wyrozumiałe... Nie to, że ich nie lubię, bo bardzo lubię.. Chciałabym mieć dom obsypany kwiatami w każdym rogu... Ale one jakoś nie rozumieją mnie, a ja ich...
Kilka jednak znosi moje nieumiejętne się z nimi obchodzenie (a słowo, czytałam wiele na ich temat - jednak jakoś to nie pomaga) i rosną... Niektóre pięknie.. Pokazywałam już grudzieńca, który kwitnie jak szalony przez ponad miesiąc... Również storczyki nie mają mi za złe warunków, chyba wręcz przeciwnie, odpowiadają im.. Kwitną niemal non-stop...
Teraz jeden phalaenopsis odpoczywa po ogromnym wysypie kwiatów mając ostatni pęd z kilkoma maleńkimi kwiatkami, drugi puszcza trzy liście (a ma ich zdecydowany nadmiar!), więc też na kwiaty poczekam, trzeciego dostałam na odratowanie (nie wiem, czy mi się uda - stracił wszystkie liście, ale nadzieję mam, bo korzenie zielone, zdrowe), czwarty ma jeden mały pęd z kwiatami...
W tej kolekcji jest jeden dendrobium.. Dostałam go kilka lat temu od Rozelli. Poczytałam i wyszło mi, że trzeba się przy nim trochę postarać, żeby zakwitł.. Rok temu udało mi się go namówić (spędził tydzień w zimnej ciemnej spiżarni i to mu wystarczyło).. Kwitł pięknie! W tym roku spędził w spiżarni dwa tygodnie i odpłacił się cudnie! A jak przy tym pachnie!! Moja obecna duma, nie ukrywam :))))
Ależ się rozgadałam! Szok!!! Chyba dlatego, że niemal trzy dni cierpiałam chorując.. Niewątpliwie zdrowieję :))))
Subskrybuj:
Posty (Atom)