Dziś Słowacki Raj i atrakcje w podgrupach. Pierwsze dwa kilometry z Hrabusic do Hrdlo Hornadu szliśmy razem. A potem moi panowie poszli niebieskim szlakiem Przełom Hornadu w kierunku Klastoriska - szlakiem pełnym stupaczek (czyli metalowych ażurowych kładek wbitych w skałę, wiszących nad rzeką), łańcuchów i drabin, ale też pięknych skalnych wąwozów i rwących wodospadów.
Mój histeryczny lęk wysokości wyklucza mnie z takich atrakcji, więc gdy chłopaki poszli sobie w swoją stronę, ja ruszyłam w przeciwnym kierunku - tym samym szlakiem, ale w stronę Podlesoku.
Tam okazało się, że można wypożyczyć rower ze wsparciem elektrycznym i nim wjechać specjalnie przygotowaną trasą rowerową do Klastoriska. Długo się nie zastanawiałam i tak zrobiłam. I powiem Wam, że mimo wsparcia z baterii dla moich nóg, pierwsze dwa kilometry z nachyleniem 8-10% łatwe nie były. Ale później już złagodziła się trasa i było łatwiej. Choć jazda po skalistym mocno nierównym podłożu dała się we znaki. Zjazd, wbrew pozorom, nie jest łatwiejszy, choć większość z górki. Wciąż jednak mocno wyboiste skały pod kołami, a ostatnie 2 km to ręce non stop na hamulcach, od czego skurczy dostałam.
Ale satysfakcja jaka!
W Klastorisku można wypożyczyć rower i nim zjechać do Podlesoku i to też jest fajna opcja po przetupaniu szlaków i roklin. Z tej opcji skorzystał Młodszy, co sprawiło mu ogroooomną frajdę 🙂 Pozostała dwójka poszła tym samym szlakiem pieszo.
Z Podlesoku złapaliśmy taki pseudopociąg (na pewno kojarzycie takie kursujące po turystycznych miastach lub między nadmorskimi miejscowościami). Na bilecie wstępu do Słowackiego Raju można tym vlakiem jechać za darmo do Hrabusic. Idealnie! Zawiózł nas niemal pod restaurację, którą poleciła nam nasza gospodyni (jedliśmy tam wczoraj po przyjeździe i tak nam smakowało, że dziś również tam wylądowaliśmy na obiadokolacji) - polecamy u Hudaka w Hrabusicach 😁
Teraz czas na zasłużone lenistwo, robótkę i książkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za wizytę i komentarz.