... znowu...
Zielonego naszyjnika, który zrobiłam jakiś czas temu dla Poohatki, zdjęcia na właścicielce :) Lepiej się układa na ludziu, niż na stole :) Kolor najbliższy rzeczywistości na górnym zdjęciu.
Podczas pobytu na Śląsku, wraz z Kasią odwiedziłyśmy Frasię, zabierając po drodze Lucynkę. I spędziłyśmy fantastyczny dzień dopieszczane kulinarnie przez męża gospodyni, gadając na cztery głosy, czasem jednak milknąc i zajmując się swoimi robótkami. Frasia i Lucynka dziergały na drutach, Poohatka lepiła fimowe zapinki do szali i chust (obejrzeć można u niej), a ja oplatałam dla dziewczyn rivoli wg tutotiala Weraph (obiecałam kiedyś go wypróbować i fajny jest, jednak zostanę przy swoich wariacjach na temat :) ) - 12 i 14 mm vitrail light w oplocie z toho 15o gold lined rainbow black diamond i 11o gold lustered marionberry dla Lucynki i 12 mm siam w oplocie 15o gold lustered african sunset i 11o silver lined siam ruby.
Zanim wyjechałam zdążyłam opleść 12 mm rivoli crystal do kompletu do tych kolczyków. Troszkę bardziej rozbudowany, ale z tych samych koralików toho gold lustered transparent pink w rozmiarze 11o oraz gold lustered african sunset w rozmiarze 15o.
I zanim wyjechałam, przybyli do mnie Ola i Radek oraz Agata, którzy postanowili zgłębić tajniki witrażowniczej sztuki :) Co wycięli i polutowali pokażą u siebie (zdjęcia posiada jedynie Bligu, spotkaniowy fotograf), a ja pokazywałam im co i jak robiąc serducho-brelok i kolczyki dawno obiecane :)
Ufff... Koniec tego przydługiego wpisu! Medal dla tego, kto wytrwał :))))
PS. Mam swój młynek dziewiarski.. Drugi już, bo pierwszy reklamowałam - oczka nie chciały same schodzić, trzeba było każdemu pomagać szydełkiem. Drugi, niestety, też nie do końca działa jak trzeba - ten sam problem z oczkami... Kto też tak miał?? Czy tylko mnie się wadliwe egzemplarze trafiają? Na pożyczonym młynku szło jak marzenie, dlaczego moje takie felerne? Nowa partia kiepska? załamana jestem....
z doświadczenia wiem, że jak sznurek jest za słabo naprężony, to oczka nie zeskakują z tych ruchomych pizdryków. ale skoro na jednym młynku szło Ci dobrze, to nie mam pojęcia, może faktycznie trafiają Ci się jakieś wybrakowane młynki...?
OdpowiedzUsuńSprawdzę.. Mam wrażenie, że za słabo wygładzone w procesie produkcji są te łapki ruchome i tam się nitka haczy i wręcz rozwarstwia... W drugim egzemplarzu 2 haczyki, w pierwszym wszystkie 4 tak zaczepiały nitkę...
UsuńJa już w akcie desperacji je naoliwiłam, żeby śliskie były! W efekcie miałam tłustą robótkę, a haczyki dalej haczyły... Wrrrr...
Sprawdzę kwestię naciągnięcia i zdam relację :)
a robisz z takich samych włóczek jak wcześniej? mi te dzyndzelki lubią zahaczać jak włóczka jest luźniej skręcona lub grubsza.
UsuńTak, zachowało mi się jeszcze tej zielonej z naszyjnika powyżej. Na młynku Werki po prostu siedziałam i kręciłam, na moim co drugie oczko muszę popchnąć szydełkiem, bo nie chce zejść..
UsuńWieczorem sprawdzę kwestię tego obciążenia, teraz nie bardzo mogę - zobaczymy.. Bez walki się nie poddam :)))
Dziękuję Ci za podpowiedzi, pomoc i zaangażowanie :)))
ale się u Ciebie dzieje :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę szczerze Poohatce naszyjnika! prześliczny!
W tajemnicy Ci powiem, że też jej zazdroszczę :) Kolor jest cudny! Jak tylko uda mi się dogadać z moim młynkiem, to sobie też taki ukręcę, a co! :)
UsuńRivolki są śliczne! Melduję, że moje kolczyki mają już bigle, a zawieszka krawatkę :). Teraz tylko czekam, żeby zrobiło się cieplej i żebym mogła je zaprezentować na sobie w pełnej krasie, bo do grubaśnych golfów i szalików, które obecnie noszę jakoś mi nie pasują - za delikatne są :).
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że czas spędzany w tak miłym towarzystwie tak szybko mija :(.
Z tym młynkiem to faktycznie pech :(. Może faktycznie spróbuj jeszcze bardziej naprężyć nitkę - jeśli to pomoże to znaczy, że wina w obciążniku a nie samym młynku.
No za szybko czas zleciał, zdecydowanie za szybko!
UsuńCzekam na zdjęcia kompletu :)
Rety, to ja go chować będę, skoro mi tak wszyscy zazdroszczą... :P Fajny, nie? :D Mam nadzieję, że Ci się rozkręci młynek!!
OdpowiedzUsuńRivolki wszystkie super, cieszę się, że zobaczyłam ten vitrail light na żywo - przecudny kolor. Co do spotkań - wiesz, co myślę... :)
Też mam nadzieję, że się rozkręci, oj mam... Za dużo kosztuje ta zabawka,żeby machnąć na nią ręką...
UsuńCo do spotkań - wieeeem....
No te kolczykowe oploty genialne - muszę wreszcie spróbować - cudnie, że ferie niedługo :-)
OdpowiedzUsuńMoje się właśnie kończą, a buuu....
UsuńMój komplet najcudniejszy:)))I spotkanie jakieś takie krótkie było.....A ja Ci jeszcze raz dziękuję:)))
OdpowiedzUsuńOni:
OdpowiedzUsuńDziękujemy raz jeszcze za nauki witrażowe :) On łyknął bakcyla i już planuje jak tu by się zaopatrzyć w szlifierkę :) A ravioli Tobatko przepięknie otoczone :) Pozdrawiamy :)