Kto mnie zna wie, że ogrodniczka ze mnie kiepska... Ogródek to przede wszystkim trawa.. Dzięki uprzejmości dobrych ludzi (pozdrawiam!) mam już projekt ogródka... Taki, żeby rosło samo i nie trzeba było koło tego dużo chodzić i wciąż coś robić (ot raz do roku coś przyciąć)...
Ratuje mnie świetna gleba, a pod nią solidna warstwa gliny - i trawa i roślinki rosną jak głupie bez mojej uwagi i dopieszczania! :)
Od mamy skapnął mi się krzak różanecznika - marniał na rodziców piaszczystej glebie... U mnie się ładnie przyjął i choć rachityczny jeszcze, to na każdej z pięciu gałązek na krzyż kwiata zawiązał :) Mam nadzieję, że nie obrazi się na przeniesienie w inne, zaplanowane przez Tomka, lepsze miejsce i w przyszłym roku dalej będzie kwitł...
Plany zagospodarowania ogrodu pomalutku się realizują - Tomek nie dość, że zrobił projekt, to jeszcze obdarował nas dwoma krzaczkami tawuły tawuły van houtte'a... Ten krzew zawsze mi się podobał, gdy na wiosnę kwitnie jako jeden z pierwszych, obsypując się kaskadami białego kwiecia...
Teraz mam i ja! :) I kwitnie! :) Tu pozdrowienia dla Siwego, który się podjął roli tego od czarnej roboty i kopania w ogródku (i jeszcze twierdzi, że z przyjemnością :) )...
Będą w ogrodzie jeszcze inne odmiany tawuły (japońska i wczesna).
Kto wie, może będą ze mnie ludzie i wciągnę się w temat, jak już te roślinki będą na moim ogrodzie mieszkały... O ile uda im się przetrwać moją sklerozę i brak wiedzy (konwalie nie przetrwały - w pierwszym roku kwitły, w drugim zginęły im liście, kłącza wyłaziły z ziemi, w trzecim już ich nie ma - wyprowadziły się, a przecież miało im tam być tak dobrze, a moje oczy radośnie miały się nimi cieszyć... )
No nie poznaję moja droga :), toż ja do Ciebie nie trafię, nie poznam siedziby;) każdy kwiatuś cieszy :) Twój ogródek ślicznie ewoluuje (tak się pisze?)
OdpowiedzUsuńKochana, z przodu w zasadzie niewiele się zmieniło... No - mamy bruk na ulicy, więc już w błocie nie będziesz grzęzła :)
Usuń