Piątek w większości minął nam leniwie.. Odwiedziła nas Ola z córką Izą i to był nasz planszówkowy czas...
Wieczór z kolei należał do Poohatki - zrobiła nam (mnie, mojej siostrze i Dance) ona kursik robienia srebrnej biżuterii...
Od podstaw zrobiłyśmy sobie pod jej okiem zawieszki z kaboszonami... Cegły, palniki, pilniki, trochę srebra, ogromny zapał i duuuuużo cierpliwości to były nasze podstawowe narzędzia pracy :)
Kilka godzin minęło w mgnieniu oka - kończyłyśmy po północy... Każda poszła spać tuląc nowy drobiazg (czeka je jeszcze polerowanie po oksydowaniu)..
Mój ten w środku, Danki żółty z prawej, siostry czarny z lewej :)
Ale cuda.... nie wiedziałam, że tak umiecie :)
OdpowiedzUsuńJa też nie wiedziałam, że umiem :D
UsuńZnaczy dalej nie umiem, ale mam swój pierwszy - i mam nadzieję, że nie ostatni - cudny wisior :D
Śliczności, śliczności, śliczności, śliczności, śliczności, śliczności, śliczności, śliczności, śliczności, śliczności, śliczności, śliczności, śliczności :D
OdpowiedzUsuń:D
UsuńSerio. To białe coś na tym zielonym kamieniu pięknie wygląda.
Usuń