.. to ja :)
Następnego dnia po spotkaniu wylądowałam na Targach Edukacyjnych i Książki... Połaziłam, pooglądałam, dzieciom kupiłam po książce, a starszemu jeszcze wahadło Newtona, o którym od dawna marzył.... A skoro tak dobrze szło mi spełnianie marzeń, to i siebie dopieściłam kupując sobie grę, o której od dawna już marzyłam... Kilka razy robiłam podejście do zakupienia, ale zawsze nie po drodze mi finansowo było... A tu na tychże targach sprzedawali po szalenie okazyjnej cenie! Jak tu nie skorzystać!
Teraz "mam i ja!" :D Już nie tylko w tablecie, komórce i komputerze, ale piękną drewnianą planszę z kolorowymi szklanymi kulkami (które pewnie szybko zastąpię kamyczkami z plaży - taki pierwotnie był plan zresztą - że sobie sama planszę w drewnie wydłubię (nawet zaczęłam wraz z Kości, słowo!) i właśnie z tymi kamyczkami, na wzór pierwszych graczy...).
Wiecie, jaka radocha?! Nauczyłam już jednego syna, żeby ze mną grał, nauczyłam przyjaciółkę, coby zrozumiała moje szczęście (była przy zakupie), nauczę i młodszego syna... Kto jeszcze chce? :D
Poznajcie główną bohaterkę - grę mancala :)
EDIT - poczytawszy komentarze spieszę donieść, że gra ma zasady bardzo proste - raptem trzy na krzyż... Jeśli ktoś ma ochotę się ich nauczyć, to zamiast czytać warto odpalić sobie jakąś wersję online i po prostu zacząć grać.. Słowo, że się łatwo i szybko opanowuje - dwójka moich dzieci (11 i 7 lat) już umie, przyjaciółka doniosła, że i jej siedmiolatka szybko też opanowała...
A teraz się pochwalę, jaką fajną podkładkę dostałam od nowej koleżanki w nowej pracy :))))))
Czym by się tu jeszcze pochwalić? :D
Witaj :)
OdpowiedzUsuńO grze nie słyszałam ale wygląda tak uroczo, że chyba się rozejrzę ;) Podkładka od koleżanki- mega :D
Polecam wersję elektroniczną - nic nie kosztuje, a frajda ogromna :)
UsuńNie wiem na czym rzeczona gra polega... ale skoro marzyłaś to pewnie wciąga.
OdpowiedzUsuńWciąga prostotą... :)
UsuńHihihi, mam gdzieś taką planszę drewnianą przywiezioną z Ghany chyba z 16 lat temu! Zamiast szkiełek/kamyczków są jakieś nasionka, w Ghanie ta gra nazywa się "oware" (zasady prawie takie same jak w mancali). Kiedyś prawie uratowała nam życie, gdy z bratem koczowaliśmy cały dzień na lotnisku w Mediolanie ;)
OdpowiedzUsuńO widzisz! Gra ratunkowa!
UsuńKurcze, przydałaby mi się jeszcze wersja kieszonkowa (wiem, wiem - ta w komórce w sumie taka jest, a ma opcję na dwóch graczy), bo ta plansza spora i ciężka jest :)
Gratuluję udanych zakupów i spełnionych marzeń :) Drobiazgi potrafią ucieszyć bardziej, niż może się z pozoru wydawać!
OdpowiedzUsuńO tak, drobiazgi - zwłaszcza te wymarzone - cieszą ogroooomnie!
UsuńTobi, takie właśnie drobiazgi, niby nic, książka, gra, ale wymarzone, wyczekane cieszą najbardziej :) fajnie, że siebie też nie oszczędzasz, bo najczęściej to mamy tak, że wszystkim wokół, a sobie nie, bo zawsze jest coś ważniejszego...
OdpowiedzUsuńI siebie czasem rozpieszczam, pewnie.. Choć nie da się ukryć, że najpierw okupiłam dzieci, a siebie przy okazji niejako, bo przypadkiem wypatrzyłam tę grę na samym praktycznie końcu... Niemal ominęłam ten fragment hali, gdzie to stoisko było... A już wychodziłam, bo prezenty dla dzieci już miałam :D
UsuńJa w gronie tych, co to gry nie znają, ale wygląda uroczo :-) Podkładka takoż.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCiekawa gra. To ponoć najstarsza planszówka :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam zasady, ale na razie ich dobrze nie rozumiem.
Muszę troszkę nad tym posiedzieć :)
Świetna podkładka. Pozdrawiam M
Trzeba sobie znaleźć wersję on-line o zacząć grać - okaże się, że te trzy zasady na krzyż są bardzo proste :)
UsuńCzytałam, że jak się spotkało dwóch ludzi, co to czas mieli, kucali, gdzie stali, wydrapywali dołki w piasku, brali kamyki i grali... To mnie urzekło! Bo chyba nie ma innej gry planszowej, do której nie potrzeba w zasadzie niczego.. Zawsze jest jakaś plansza, pionki... Tu też jest plansza, ale można i bez niej :)