Niewiele wielkanocnych prac tu będzie... Zaryzykuję stwierdzenie, że poniższa będzie jedyną... Choć może się mylę?
W każdym razie na "zlecenie" mojego robótkowego kółka zrobiłam dla kierowniczki domu kultury jajo techniką karczochową...
Trochę wstążek, sporo szpilek (paluszek boooolał - naparstek by się przydał :) ), półtora wieczoru i jajo gotowe... Zdjęcia niestety na szybko, bo następnego dnia jajo poszło w świat...
To moja druga w życiu praca wykonana tą techniką... Pierwsza była choineczka kilka lat temu (taka wprawka)... Jestem z efektu zadowolona, nieśmiało przyznam :)
Moja pierwsza reakcja - łał! Po tym, jak przyjrzałam się jajku, jestem jeszcze bardziej pełna podziwu. Różne warstwy, wstążki rozłożone nierównomiernie... Trudniejsze niż zwykłe, tak samo ułożone. Wyższa szkoła jazdy :)
OdpowiedzUsuńU mnie też jeszcze Wielkanocą nie zapachniało praktycznie... ale przysiądę do kartek, bo wysłać trzeba, a ozdóbki z kartonów powyciągam,Na tę technikę się nie rzucam, bo to za długo i monotonnie, ale jajo imponujące trzeba przyznać.
OdpowiedzUsuń