Kolega dostarczył ogromną Hokkaido wprost ze swojego pola. Była ona podstawą pysznej, bardzo rozgrzewającej (za sprawą zbyt dużej ilości imbiru :) ) zupy. Część została też zapieczona w piekarniku. I jeszcze ponad pół zostało!
W piekarniku wylądowała też makaronowa, bo z nią naprawdę niewiele trzeba zrobić, żeby wyszła pyszna!
Melonowa trafiła do kompotu (który jakoś nie załapał się na zdjęcia, ale był) i stała się też bazą do lodów melonowo-dyniowych.
Delicata o pysznym orzechowym posmaku, dynia, którą można jeść na surowo, starta na tarce o grubych oczkach zasiliła sałatkę (w składzie oprócz niej jeszcze była sałata roszponka, pestki dyni i słonecznika, suszona żurawina, pomidorki koktajlowe i suszone, całość skropiona olejem, w którym zalegały wcześniej suszone pomidory).
Dynia z pestkami bezłupinowymi (najprawdopodobniej odmiana Olga) nie podbiła nas swoim smakiem, ale nadała się do kompotu, a pestki rzeczywiście można od razu zajadać....
Z dyni, które jeszcze zapozowały do zdjęcia, nie zdołaliśmy spróbować piżmowej (czyli butternut) i białej. Białą siostra zabrała ze sobą do domu - muszę sobie też kupić :)
Na zdjęciu z kolei zabrakło odmiany muscat, której resztki trafiły do racuszków.
Kupię na pewno jeszcze więcej makaronowej i delicaty oraz kilka małych hokkaido... To są w zasadzie moje tegoroczne faworyty :)
Tym wpisem dołączam do końcówki Festiwalu Dyni ogłoszonego przez Beę.
Prawdziwa uczta dyniowa :). Kilka lat temu, będąc z wizytą u znajomej, jadłam zupę z dyni - pyszna była. W domu jednak nic z dyni jeszcze nie robiłam. Może czas to wreszcie zmienić? :)
OdpowiedzUsuńTak, to była uczta!
UsuńWspólnie gotowaliśmy i potem jedliśmy :)
Zachęcam do spróbowania - my dynię uwielbiamy, w tym okresie niemal codziennie coś z dynią jemy, a do tego sporą część zamrażam (na zupę w sezonie pozadyniowym) :)
Ale uczta... ja jedynie zupę robię. Nie znam smaku dyni w innej postaci :)
OdpowiedzUsuńZachęcam do rozejrzenia się po okolicy i spróbowania innych odmian...
UsuńNawet w marketach teraz jest więcej odmian, niż tylko nasza polska dynia, hokkaido powinnaś bez problemu dostać, a jest prosta do wykorzystania, bo nie trzeba jej obierać - za to ją (m.in.) lubię :D
Hokkaido i ja miałam na swojej grządeczce i w tym roku robiłam ją na parze z innymi warzywami - baaardzo mi posmakowała - polecam :)
OdpowiedzUsuńUlka
O tak, na parze musi nieźle smakować - został mi jeszcze kawałek, akurat na jutrzejszy obiad :)
UsuńProszę jakie piękne kompendium wiezy dyniowej.. a to co porobiliście wygląda cudownie pysznie... szkoda, że moi za dynią nie przepadają, dlatego też jest raczej rzadko i raczej jako dodatek, ale staram się :)
OdpowiedzUsuńZajrzyj do Bei - ona dopiero ma wiedzę o dyniach wszelakich! Ja raczkuję w temacie, choć dynię lubię i już mam ulubione odmiany :)
UsuńJa uwielbiam dynie pieczoną, z sosem czosnkowo-jogurtowym, poza tym używam dyni do zupy, racuchów, ciasta - to chyba moje głowne faworyty kulinarne. Aleście mieli wyżerkę ;-)
OdpowiedzUsuńO tak, wyżerka była obłędna :) A do tego towarzystwo sympatyczne, więc przy tej wyżerce się miło czas spędzało :)
UsuńTobatko, widze, ze to byl bardzo udany wieczor! I smakowity :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i raz jeszcze dziekuje Ci za udzial w Festiwalu!
To ja dziękuję, że mogłam kolejny raz wziąć udział :)
Usuń