Wczoraj moi mężczyźni spędzili trzy godziny w Termach Maltańskich (pierwszy raz tam byliśmy), a ja - ponieważ restauracja nie była od rana czynna i nawet na filiżankę kawy nie mogłam liczyć - wielki minus z mojego punktu widzenia - udałam się na spacer dookoła jeziora...
Pogoda była idealna do spacerów - ciepło, ale nie upalnie, z lekkim wiaterkiem... Za plecami przejechała mi Balbinka, a później Ryjek - dwie wąskotorowe maltańskie kolejki jeżdżące do Nowego ZOO... Fontanna wyrzucała wodę pod niebo - na końcu jeziora nawet docierała mgiełka do brzegu, można więc było się ochłodzić, gdyby się ktoś zgrzał np. biegając...
Piękne wspomnienie nadmorskie :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJa bym postawiła na wisior , jest piękny . Należą mu się zachwyty, a na szyi byłby bardziej widoczny.
OdpowiedzUsuńHmmmm... Może jeszcze przerobię? Pomyślę :D
Usuńpięknie "ubierasz" swoje kamienie ....
OdpowiedzUsuń