Kolejny... To garść papierowych, niedużych (średnica to ok 6cm) poisencji. Może trafią na kartki, może do ozdoby świecznika czy wieńca na stół... Na razie 6 mniejszych i jedna większa.. Jedna wyróżniająca się kolorem to foamiranowa, pokazywana już wcześniej...
Na kilka dni zostałam unieruchomiona przez stłuczenie więzozrostu barkowo-obojczykowego (brzmi mądrze, prawda?). Kontuzja tego wrażliwego miejsca na obojczyku jest bardzo bolesna i dość mocno ogranicza ruchliwość ręki - niestety prawej...
A na koniec pochwalę się jeszcze raz - rozkręca się (34 kwiaty w różnym stopniu rozwoju). Jednak przez pogodę z dodatnimi temperaturami (nie, żebym narzekała :) ), nowe pąki z tyłu się nie zawiązują... Ale zawiążą, jak się ochłodzi :)
niedziela, 27 listopada 2016
sobota, 19 listopada 2016
Winter is coming.....
Zdecydowanie idzie zima - grudzieniec się obsypał pąkami, a to pierwszy znak, że jesień mija...
Naliczyłam ponad 30 pączków
:) I to tylko z jednej strony...
Naliczyłam ponad 30 pączków

czwartek, 17 listopada 2016
Krok ku Gwiazdce...
Prób z foamiranem ciąg dalszy..
Nieduża gwiazda betlejemska... Będzie wykorzystana na wieńcu świątecznym... Tylko zrobię jeszcze kilka :)
środa, 16 listopada 2016
Ustroń - Warsztaty Twórczo Zakręcone - 10-13.11.2016
Długi weekend listopadowy spędziłam w doborowym towarzystwie w energetyczny miejscu...
Warsztaty Twórczo Zakręcone w Ustroniu odbywają się po raz kolejny (siódmy bodajże).
Więcej można sobie poczytać na ich stronie oraz na grupie na FB, tam też zdjęcia w ilości hurtowej :)
Grupa poznańska pod batutą Weroniki postanowiła się wybrać znów wesołym autkiem w tę daleką podróż... Jechały ze mną Weronika, Sylwia i Agnieszka, a na Śląsku miała się dosiąść Kasia...
Pełne zapału zapakowałyśmy się do autka i ruszyłyśmy.. I tak radośnie przejechałyśmy niecałe 100km. Bo wtedy autko postanowiło odmówić dalszej współpracy.
Zajechałyśmy do przypadkowego, wypatrzonego przez Agę, mechanika i wybłagałyśmy, żeby zerknął, czy możemy dalej jechać. Niestety diagnoza była niepomyślna - pan odradził kilkusetkilometrową trasę.
Nawet nie wiecie, jak nam miny zrzedły, ale postanowiłyśmy się nie poddać. Pomysłów było kilka.. Wypożyczenie samochodu w rozsądnej cenie w odpowiedniej wielkości nie wypaliło (nie znalazłyśmy w pobliżu takiego). Jednak na ratunek przybył mąż Sylwii. Przyjechał sprawnym autkiem, zamienił, zabrał zbuntowane do domku... A my - po niemal czterogodzinnej przerwie u mechanika - mogłyśmy ruszyć dalej...
Reszta trasy - mimo paskudnych warunków pogodowych - minęła bez większych niespodzianek, Kasia została odebrana, dopakowana i po północy wylądowałyśmy w miejscu noclegowym, wyciągając zaspaną Anię z łóżka...
Reszta weekendu minęła intensywnie (codziennie dwie tury warsztatów), ambitnie (niektóre warsztaty były nie lada wyzwaniem) i zdecydowanie za szybko....
Piątek rano - foamiran - u Liny Shvets
Piątek po południu - ażurowe pisanki - u pana Joachima Orłowskiego
Sobota rano - bombka 3D - u Kreasfery
Sobota po południu - trawienie miedzi - bransoletka - u Ani Zalewskiej
Niedziela rano - usiadłyśmy sobie z Poohatką i przy ploteczkach, z wysępionych od Werki materiałów, uplotłyśmy sobie biżutki brick stichem na metalowej bazie... Na razie wyglądają jak poniżej, ale mam plan jeszcze nad nimi popracować :)
Powrót był spokojny, choć długi (nie tylko my postanowiłyśmy zakończyć długi weekend), więc w domu byłam bardzo późno...
Już umawiamy się na kolejny wyjazd!!!
Dziewczyny, dziękuję za cudne towarzystwo :D
Warsztaty Twórczo Zakręcone w Ustroniu odbywają się po raz kolejny (siódmy bodajże).
Więcej można sobie poczytać na ich stronie oraz na grupie na FB, tam też zdjęcia w ilości hurtowej :)
Grupa poznańska pod batutą Weroniki postanowiła się wybrać znów wesołym autkiem w tę daleką podróż... Jechały ze mną Weronika, Sylwia i Agnieszka, a na Śląsku miała się dosiąść Kasia...
Pełne zapału zapakowałyśmy się do autka i ruszyłyśmy.. I tak radośnie przejechałyśmy niecałe 100km. Bo wtedy autko postanowiło odmówić dalszej współpracy.
Zajechałyśmy do przypadkowego, wypatrzonego przez Agę, mechanika i wybłagałyśmy, żeby zerknął, czy możemy dalej jechać. Niestety diagnoza była niepomyślna - pan odradził kilkusetkilometrową trasę.
Nawet nie wiecie, jak nam miny zrzedły, ale postanowiłyśmy się nie poddać. Pomysłów było kilka.. Wypożyczenie samochodu w rozsądnej cenie w odpowiedniej wielkości nie wypaliło (nie znalazłyśmy w pobliżu takiego). Jednak na ratunek przybył mąż Sylwii. Przyjechał sprawnym autkiem, zamienił, zabrał zbuntowane do domku... A my - po niemal czterogodzinnej przerwie u mechanika - mogłyśmy ruszyć dalej...
Reszta trasy - mimo paskudnych warunków pogodowych - minęła bez większych niespodzianek, Kasia została odebrana, dopakowana i po północy wylądowałyśmy w miejscu noclegowym, wyciągając zaspaną Anię z łóżka...
Reszta weekendu minęła intensywnie (codziennie dwie tury warsztatów), ambitnie (niektóre warsztaty były nie lada wyzwaniem) i zdecydowanie za szybko....
Piątek rano - foamiran - u Liny Shvets
Piątek po południu - ażurowe pisanki - u pana Joachima Orłowskiego
Sobota rano - bombka 3D - u Kreasfery
Sobota po południu - trawienie miedzi - bransoletka - u Ani Zalewskiej
Niedziela rano - usiadłyśmy sobie z Poohatką i przy ploteczkach, z wysępionych od Werki materiałów, uplotłyśmy sobie biżutki brick stichem na metalowej bazie... Na razie wyglądają jak poniżej, ale mam plan jeszcze nad nimi popracować :)
Powrót był spokojny, choć długi (nie tylko my postanowiłyśmy zakończyć długi weekend), więc w domu byłam bardzo późno...
Już umawiamy się na kolejny wyjazd!!!
Dziewczyny, dziękuję za cudne towarzystwo :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)