piątek, 31 maja 2013

Lariat...

Lariat to rodzaj naszyjnika zapinanego z przodu.. Często w ogóle nie jest zapinany, a wiązany :)

Do mojego zabierałam się niemal dwa lata.. Miałam wtedy nawleczony, ale się poplątał i musiałam pociąć nitkę odzyskując koraliki.. I tak mnie to zniechęciło do pracy, że wzdychałam, że chciałabym, ale się nie mogłam zmobilizować...

W końcu nadszedł ten moment właściwy.. I spróbowałam raz jeszcze.. I mam! Mój własny, piękny, skrzący się od koralików (toho 11o w kolorach silverlined gray i silverlined crystal, robiony na 6 w rzędzie)...
Całe 170 cm (bez dyndadełek) radochy :)))))
Dyndadełka prowizoryczne, bo mam plan zawiesić inne, ale już chciałam go zacząć nosić.. Więc zawisły na końcach kryształkowe kropelki...




10 komentarzy:

  1. świetne kolory :) i pochwal się jak długi jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest piękny :) . Mój ma tylko 110cm ale ten taki miał być ;) . Następny będzie dłuuuuższy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mój następny krótszy i cieńszy, do delikatnego zawiązania :)

      Usuń
  3. No piękny.dech zapiera.Ja bym nie miała cierpliwości.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękny jest!!! Też mi się marzy taki dłuższy naszyjnik, ale przeraża mnie praca z taką ilością nawleczonych koralików. Pewnie dlatego jeszcze się za niego nie zabrałam :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robiłam go w trzech porcjach... Nawlekłam część, przerobiłam, odcięłam, nawlekłam drugą, dowiązałam, przerobiłam i to samo z trzecią.. Właśnie po to, żeby uniknąć poplątania jak w tym sprzed dwóch lat, co mnie tak zniechęcił...

      Usuń
  5. Cudo. Chodzi za mną coś podobnego, tylko zastanawiałam się, jak z nawlekaniem koralików, tzn. mieszaniem kolorów. Marzyło mi sie też takie przejście kolorystyczne, jak u Ciebie. Czy kolory zmieniałaś wg jakiegoś klucza, wzoru, czy na wyczucie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolory mieszałam jak leci.. A w zasadzie mieszała za mnie maszynka do nawlekania (w postaci takiego bączka i długiej wygiętej igły).. Bałam się, że moja potrzeba porządkowania i symetrii będzie za silna i zacznę ingerować w losowość koralików i wyjdzie mi wzór jakiś :) Koraliki ułożyłam w trójkąty, żeby jednego koloru ubywało, a drugiego przybywało (podpowiedziała mi to rozwiązanie Weraph lub Izziland, albo obie niezależnie - nie pamiętam :) )... Ale moja potrzeba porządku jednak zwyciężyłam i spisałam sekwencję, którami wyszła i drugi koniec nawlekłam lustrzanie :)

      Usuń

Bardzo dziękuję za wizytę i komentarz.