Pierwsza z serii kilku.. Nazbierało się mi kamei, czas je zacząć przerabiać :) Będą wisiorami lub broszkami :)
Ta została wisiorem. Akrylowy kaboszon kamea, koraliki to toho czarne opaque 11o i czerwone silverlined siam ruby. 11o i 15o.
Pierwszy raz plotłam murek w postaci paska - po kilku próbach opanowałam
technikę :) Czas na opanowanie peyote, który rozjeżdża mi się dość
szybko, niestety... :)
śliczny wisior wyszedł! :) uwielbiam kamee!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńkamea pierwsza klasa ;) pieknie wygląda z takim czerwono-czarnym oplotem!
OdpowiedzUsuńpo prostu cudowna!!!!
OdpowiedzUsuńPiękna! :)
OdpowiedzUsuńtaaak, tu wygląda o niebo lepiej ;))) z niecierpliwością czekam na następne ;)
OdpowiedzUsuńZnaczy się może być? :)
Usuńsuper :) ostatnio tylko podglądałam, ale nie pisałam, postaram się nadrobić :)
OdpowiedzUsuńWszak to nie obowiązek.. Ja też nie zawsze czuję potrzebę komentowania, pisania, ale czuwam :)
UsuńPiękna, elegancka, bardzo podoba mi się kolorystyka :-)
OdpowiedzUsuńŚliczna! Takie cuda to ja już jednak tylko u innych podziwiać będę, bo przy takiej drobnicy chyba zupełnie bym już nic nie widziała :).
OdpowiedzUsuńPiękne! Mnie już tylko podziwianie zostało,bo o wyplataniu czegokolwiek to mogę pomarzyć .
OdpowiedzUsuń