poniedziałek, 11 lipca 2011

Wakacje - odsłona trzecia...

Wczoraj zostałam obdarowana świeżo wyrwaną marchewką, rzodkiewką, groszkiem, sałatą, a do tego prosto z krzaczka trafiły do mnie czarne porzeczki, jeżyny, maliny :) Mniam... Tyle świeżego młodego groszku, który uwielbiam, a którego chyba od lat nie jadłam, zjadłam wczoraj i dziś, że brzuch mnie boli... Mniam... :)



Marchewki było tyle, że już nie byłam jej w stanie zjeść na surowo (a jak wiadomo, taka marchewka niestety szybko więdnie, a poza tym zawsze lepiej iść i wyrwać sobie porcyjkę świeżej :) ) i dziś na obiad była marchewkowa zupa-krem... Mniam... Dzieci jadły, aż im się uszy trzęsły, nawet psinie się dostało i ze smakiem miskę wylizała :)

1 komentarz:

  1. Mmmm, ależ mi smaka narobiłaś tym groszkiem ...
    Młodą marchewkę też bardzo lubię. Przypomniało mi się jak Joanna Chmielewska pisała w jednej ze swoich książek, że marchewka to najbardziej odchudzające warzywo, bo więcej energii tracimy na jej schrupanie niż dostarczamy z pożywieniem :)).
    Owocnego dziergania :).

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wizytę i komentarz.