piątek, 8 lipca 2011

Wakacje - odsłona pierwsza...

Jako że siedzę tu niemal tydzień, a posiedzę jeszcze ze trzy, to troszkę pozanudzam zdjęciami.. Kiepskimi, bo i fotograf ze mnie żaden, a do tego sprzęt marniutki, miniaturowy z rodzaju torebkowych idiotkamerków :) Ale co tam...

Tak wyglądało morze w dniu naszego przyjazdu (później byłam tam jeszcze raz, a jako że plaży nie lubię, to nieczęsto się będę pojawiała na piasku - chyba, że dzieci będą jęczeć :) )





Zagadka dnia wczorajszego - gdzie jest żółw (a jakże, przyjechał z nami.. I pies.. I dzieci.. I ja :)).

Za wybieg robi mu piaskownica, która przez rok straszliwie zarosła, a do której jakoś dzieci nie tęsknią, mając w domu duuuużo większą, a na wakacjach jeszcze większą jakieś 500m stąd :)
I odpowiedź do zagadki (przeżyłam chwilę grozy i stresu, że jednak postanowił zwiać z tego prowizorycznego więzienia, zanim wypatrzyłam go wśród traw, zakopanego w piasku niemal po czubek ogona):



A tak wygląda tu teraz - zdjęcie sprzed 5 minut.. Szkoda, że nie umiem uchwycić tej tajemniczości mglistej, tej palety szarości w tle :) Musicie uwierzyć na słowo - jest nieziemsko :)


2 komentarze:

  1. Ale teraz zatęskniłam za plażą,a żółw te3ż potrzebuje trochę samotności a co ;).Pozdrowienia z Wielkopolski.

    OdpowiedzUsuń
  2. Żółw cały czas praktycznie jest sam i samotny... :) Myślę, że przed słońcem się chował :)

    Dziękuję i pozdrawiam.. I zapraszam - pakuj się i przyjeżdżaj :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wizytę i komentarz.