sobota, 9 lipca 2011

Wakacje - odsłona druga...

Wspominałam, że nie lubię plaży, wszędobylskiego piasku i słońca lejącego się żarem z nieba?
Ale chwilami "nasza" plaża jest do wytrzymania - najlepiej koło 9.30 rano (sobota, więc teoretycznie środek weekendowego wariactwa nadmorskiego):

W prawo...
W lewo...

A tak sypia nasz pies... Słowo honoru, że się nie tarza, a śpi - mam takich zdjęć więcej, zrobionych w domu :) Ale jak widać i na trawie można przyjąć swoją ulubioną pozycję :)




Cały dzień świeciło słońce, po południu zrobiło się ciut pochmurniej, ale jak dla mnie idealnie.. A wieczorem pokropiło, co dało taki efekt:



Dobrej nocki :)

2 komentarze:

  1. A jednak zdecydowałaś się dołączyć do blogowej braci! :))) Cieszę się, że Cię znalazłam i teraz tak łatwo się mnie nie pozbędziesz ;)).
    Ja bardzo lubię nasze morze, ale tylko takie jak pokazujesz na swoich zdjęciach - czyli zdecydowanie poza sezonem! Leżeć na plaży i opalać się też nie lubię, za to spacery brzegiem morza są bardzo przyjemne :). Bardzo dawno już nie byłam nad morzem (chyba już z 10 lat), więc jeśli można to uśmiecham się o więcej zdjęć - takich bez tłumów :)).
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No zdecydowałam się... I nawet się chyba rozkręcam, bo miałam tylko zdjęcia pokazywać, a tu zaczynam gadać i się rozgadywać :)

    Ja trawię plażę tylko w wydaniu pustym i spacerowym... Ale dzieci małe i daleko nie chcą chodzić, za to siedzieć i kopać dziury to i owszem...

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wizytę i komentarz.