piątek, 25 kwietnia 2014

Papierowo...

Z okazji rocznicy ślubu moich rodziców taka karteczka, będąca jednocześnie zaproszeniem na niespodziankę, którą im z siostrą zaplanowałyśmy :)


Sprawiłam sobie cudny dziurkacz brzegowy i narożnikowy, dzięki którym mogę wycinać piękne koroneczki i teraz będę je wszędzie pchać... A czekają mnie jeszcze dwie komunijne kartki w najbliższym czasie, więc będę mogła zaszaleć :)

czwartek, 24 kwietnia 2014

Kartka komunijna...

Kolejna kartka komunijna - dla chrześniaka mojego męża... Skromna i nieduża, bo poleci samolotem, a to - jak wiadomo - nie sprzyja dużym papierowym formatom... W środku wklejone odpowiednie życzenia...


Kulinarnie...

Zainspirowana Weroniką, od której dostałam słoiczek domowej roboty masła orzechowego i tempem, w jakim zostało pochłonięte przez moją rodzinkę, zrobiłam takie też... Genialne w swej prostocie (tylko orzeszki ziemne, łuskane, zmiksowane na miazgę, część wcześniej odłożyłam, później wymieszałam z resztą, żeby trochę chrupało, troszkę soli dla smaku i pół litrowy słoiczek smarowidła jest :) ).


środa, 23 kwietnia 2014

Neonowo...

Koleżanka poprosiła o bransoletki dla córki gimnazjalistki... Takie neonowe...  Aż oczy bolały przy robieniu, ale fajnie wyglądają, jak się założy je wszystkie na raz :)
Sznury koralikowo-szydełkowe: jedna na 6 koralików w rzędzie, w paski, pięć na 5 koralików w rzędzie, jednokolorowe - wszystkie z toho 11o. Do tego jedna z tile i toho 11o. Mam jeszcze kilka odcieni tych tile w neonowych kolorach, dorobię - może się na prezenty dla nastolatek nadadzą :)



wtorek, 22 kwietnia 2014

Komunijnie...

Zostałam poproszona o zrobienie kartek komunijnych... Koleżanki nauczycielki klasa w tym roku idzie... 24 sztuki... Dałam radę! Ale nie ukrywam, że wyzwaniem taka seryjna praca była niezłym :) Bo ja z tych, co to wolą pojedyncze egzemplarze :)


piątek, 18 kwietnia 2014

Wielkanocnie...


Odzyskana moc...

Moc pracy z koralikami - ostatnio miałam spory kryzys...
Ale dzięki Izziland i jej tutorialowi zamieszczonemu w Beading Polska, zrobiłam sobie piękną klamrę do włosów... Jest absolutnie cudna! Dziękuję, Izzi!!!


Kaboszony z tygrysim okiem zakupione na ostatniej giełdzie minerałów za grosze (wygrzebane z wielkiego pudła luźnych sztuk różnej wielkości i kolorów - cena 15 zł za woreczek strunowy - wierzcie, że napakowałam go solidnie, choć grzebanie w takim pudle pod koniec imprezy, gdy już co ładniejsze egzemplarze zostały zabrane, bardzo jest męczące :) ), obszyte koralikami toho round 11o, 15o, 8o, toho treasure, fire polish 3mm i 4mm, podszyte czarną skórą. Moja, absolutnie całkiem moja :)

Jeszcze muszę sobie niebieską sprawić :)



Na warsztacie teraz dla odmiany papier i komunijne kartki.