piątek, 29 marca 2013

Ażurowo...

Dostałam 12 gęsich jaj (Marysiu, dziękuję :) )... Dwa poległy w trakcie przechodzenia metamorfozy w wydmuszkę... Pięć oddałam siostrze - niech też pokombinuje... Cztery czekają na wenę twórczą i odrobinę czasu - do przyszłych świąt powinnam się wyrobić... Jeśli jesteście dobrzy z matematyki, powinno Wam zostać jedno.. O takie:


Pożyczoną od taty szlifierką, niezbyt niestety poręczną, testowałam wytrzymałość gęsiej skorupki... Z jednej strony duży kwiatek miał miał być.. I środek miał mieć.. Niestety, nie udało się - już wiem, jaki błąd popełniłam.. Reszta więc została ozdobiona małymi kwiatkami.. Do tego trochę perłowej konturówki i jest jajo :)

Kwieciście...

Na forum CraftLadies miała miejsce kolejna wymianka - wiosenna.. Wylosowana została mi Alveaenerle, dla której zrobiłam bransoletkę w kolorze fuksji.. Kryształki rivoli Swarovskiego niestety swą fuksjowość lekko straciły po opleceniu koralikami toho 15o w kolorze gold lustered raspberry i 11o w kolorze gold lustered rust (które opalizują na zielono :) ) z odrobiną silver lined crystal... Oplot wg tutoriala Weraph, reszta to moja wizja i twórczość radosna...


Zaklinam wiosnę na wszystkie sposoby, a tu za oknem właśnie pada mi śnieg!!! Ratuuuunku!!!!

piątek, 8 marca 2013

Kobieco...

Wszystkim kobietom, kobietkom i kobieciątkom dzisiejszego dnia szczególnie ciepłe myśli ślę życząc dni tylko radosnych i słonecznych :)
 
A to kwiatek dla Was, drogie panie!

 
 


PS. Cisza tu u mnie, bo w wyniku zawirowań zawodowych od poniedziałku pracuję w nowym miejscu. Stresujący, nerwowy i w zasadzie nieprzyjemny bardzo (delikatnie mówiąc) miałam poprzedni tydzień, jeszcze go nie odreagowałam.. Teraz znowu zaczynam oddech łapać, w nowym miejscu się aklimatyzować -  pracy mam więcej, za to bliżej i z większymi dziećmi :)))))

W każdym razie czasu na swoje dłubaniny w zasadzie nie mam. Próbuję pokończyć pewne zaległe zaległości i powywiązywać się z pewnych zobowiązań... Ale idzie mi to powoli...

sobota, 23 lutego 2013

Liście...

Zostałam poproszona przez koleżankę o przerobienie bransoletki (wisior miał dostać nowy sznurek pasujący do reszty)...


Ponieważ bransoletka była za duża wg właścicielki, zaproponowałam podzielenie jej na pojedyncze listki. Pomysł się spodobał i teraz Ania ma pięć bransoletek, które może nosić pojedynczo lub wszystkie razem - w zależności od nastroju... Lub obdarować przyjaciółki :) Jeden listek dostałam w prezencie ja (mam już pomysł, co z nim zrobię, ale póki co musi poczekać :) )...




Niby nic wymyślnego, ale chyba nie wyszło źle..  W każdym razie mnie się podoba, mam nadzieję, że Ani również :)

piątek, 22 lutego 2013

Wygrany szalik...

Pamiętacie jeszcze moją ekspresową zabawę sylwestrowo-noworoczną? Była tak szybka, że pewnie mało kto ją zauważył :) Ale zauważyła ją m.in. Ania i to jej przypadło w udziale boa.. Ania wybrała pudrowy róż z szarościami, na który niestety musiała dłuuuuuugo czekać.. Po różnych perypetiach w końcu szalik do niej dotarł..
Poniższe zdjęcia jej autorstwa - ja tak chciałam już nie przedłużać, że zapomniałam pstryknąć fotki...



czwartek, 21 lutego 2013

Zaplątane...

Siły mi wracają (a, bo nie pisałam, że drugi tydzień siedzę uziemiona w domu - najpierw dziecię się pochorowało, potem ja).. A skoro wracają, to zaczynają mnie znowu swędzić łapki :) Zajęłam więc je korbką.. I wykręciłam na młynku dziewiarskim (ha, po kolejnej wymianie działa! - i dobrze, bo mam mnóstwo pomysłów) naszyjnik. Moje kolory, więc nikomu nie oddam :) Ozdobiłam je trzema kwiatkami wydzierganymi na szydełku i ozdobionymi kryształkami bicone Swarovskiego.


Włóczka: Alize Diva w pięknych kolorach błękitu, turkusu, granatu, brązu, toffi i karmelu :)



Odporność mam niemal zerową ostatnio - nigdy tyle nie chorowałam, co przez ostatnie pół roku.. Ja wiem, że stres, że zmęczenie, przepracowanie, zniechęcenie odporność obniżają, ale wielu z tych czynników teraz pozbyć się nie dam rady.. Więc muszę tę odporność od drugiej strony szturchnąć.. Powiedzcie, jakie macie sposoby na niechorowanie... Tylko bez czosnku i ciepłego mleka w roli głównej, proszę... Świeżego powietrza też więcej nie dostarczę - fizycznie nie dam rady wepchnąć w napięty grafik dnia codziennego jeszcze kilku minut dodatkowych...


PS. Do Szagi - kwitną! :)))