Wyruszyłyśmy z Sylwią po południu w czwartek. Pierwszym postojem była Łódź, skąd zabierałyśmy Weronikę i Asię. A nocowałyśmy u innej Asi, przy okazji załapując się na macanie jej przecudnej urody prac!
W piątek rano ruszyłyśmy Tobatkowozem do Ustronia, który powitał nas piękną pogodą i ferią jesiennych barw :)
Po rozgoszczeniu się w pokojach poszłyśmy się ściskać ze wszystkimi daaaaaawno nie widzianymi znajomymi i zaglądać na stoiska sklepików. Po południu miałam pierwsze zajęcia: beading - obszywanie kaboszonu.
Wieczorem był grill, kiełbaski, ciacho i pogaduchy do nocy :)
W sobotę przed południem miałam pierwsze zajęcia z chainmaille - wybrałam do nauki bardzo dekoracyjny splot bizantyjski.
W przerwie obiadowej zdążyłam zrobić kilka fotek przepięknych jesiennych kolorów:
Po południu miałam drugie zajęcia z obszywania kaboszonu:
Znowu wieczorne plotki do nocy.
Rano złapałam troszkę wschodu słońca:
Ostatnia grupa to znowu zajęcia z chainmaille.
Potem pożegnalne uściski i powrót do domu (przez Łódź :) )
Było cudnie! Następne spotkanie za rok! :)
O tak, trzeba to powtórzyc za rok!
OdpowiedzUsuńObowiązkowo! :)
UsuńGratuluję nowej umiejętności i troszkę zazdraszczam fajnej zabawy w doborowym towarzystwie :).
OdpowiedzUsuńWszystkie fajne zajęcia jakoś mnie omijają... Akurat koraliki to jeszcze niezbadana przeze mnie kraina, ale w jakichś tam mglistych planach mam je od dawna. Wielu rzeczy z zakresu rękodzieła chciałabym się nauczyć, ale doba jest za krótka :).
Nowej umiejętności? Akurat tym razem - z racji tego, że sama prowadziłam zajęcia - nie miałam okazji sama niczego nowego się nauczyć.... Ale i tak spędziłam cudny czas :)
UsuńZnam uczucie przykrótkiej doby :)