Mnie zamarzył się mały, cały biały - dwa lata temu zrobiłam sobie w żółtej kolorystyce...
Tegoroczny:
I poprzedni, bo wygląda na to, że się nim nie pochwaliłam...
A tak wyglądało na stole w czasie zajęć - twórczy bałagan :)
Żałuję, że nie zrobiłam zdjęć gotowych wianków, bo wyszły śliczne!
Z innej beczki, choć wciąż w wiosennych klimatach. Na pewne zajęcia z dziećmi przygotowałam propozycję samodzielnego wykonania gry planszowej typu "kółko i krzyżyk". Plansza z zielonego jak trawa miękkiego filcu z wyrysowanymi markerem liniami (w pierwotnej wersji miały być haftowane, ale jednak na chwilę obecną zrezygnuję z tego - dopóki nie poznam dzieci), do tego szklane kaboszony podklejone kolorowym papierem i mamy podróżną wersję gry, którą możemy wrzucić do plecaka na wycieczkę...
Po ilości postów widać, jak mało mam czasu dla siebie.. Tęsknię za swoimi robótkami, dłubaninkami, koralikami, szydełkiem.... Właśnie wracam do siebie po tygodniowej przerwie w życiorysie spowodowanej choróbskiem (organizm się upomniał o swoje, dał znać, że nie można w tym tempie i w takiej ilości pracować)... Wydarty czas poświęciłam na uzupełnianie zaległości pracowych - sterta sprawdzianów do poprawienia osiągnęła punkt krytyczny i nie mogłam już dłużej jej ignorować... Ale uporałam się z nią, uffff :) Niestety taka specyfika pracy, że za chwilę pojawią się nowe prace do poprawiania (w tym tygodniu dwa sprawdziany i jedna kartkówka)... Niestety jeszcze przynajmniej dwa miesiące muszę wytrzymać, potem będzie odrobinę luźniej (maturzyści oddadzą mi kilka godzin tygodniowo)...
Aby przetrwać sprawiam sobie małe przyjemności - kawka w miłym towarzystwie, spotkanie craftowe (tak niesamowicie ładujące mnie pozytywną energią)... O, następne u mnie - tradycyjne już, wiosenne... Zaraz po świętach, 2 kwietnia - zapraszam :)
Tobi, zwolnij trochę kochana :) znajdź czas na przyjemnostki, choć wiem, że trudno, gdy sterta prac szczerzy zęby i woła sprawdź mnie ;) no ale przecież nauczyciele to leni, pracują do 12 w południe i tak w ogóle to nic nie robią ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę - mam ponad półtora etatu i choćbym nie wiem jak chciała zwolnić, to nie mogę... Dlatego mój organizm się zbuntował i kazał mi wyhamować... Tydzień niemal z łóżka nie wstawałam... Ale muszę wrócić i pociągnąć jeszcze te 4 miesiące... A potem wakacje.. I nauczka, żeby się już nie zgadzać na więcej niż jeden etat, bo - choć kasa ważna - cierpi na tym moja rodzina z dziećmi na czele (o sobie już nie wspomnę)....
UsuńŚwięte słowa, 2-3 godz. ponad etat to już wystarczy, nie zrozumie tego chyba nikt, kto nie jest nauczycielem, nie móię o tych, którzy jako nauczyciele pracują tylko...
UsuńWianki śliczne ... chociaż ja osobiście za nimi nie przepadam. Ale pomysł na grę rewelacyjny! Zapamiętam i może wykorzystam na swoich zajęciach :)
OdpowiedzUsuńJa mam jeden na stół świąteczny, jeden na drzwi... I wystarczy :)
UsuńA pomysł z grą nie mój - podpatrzony na pintereście... Ale zapamiętałam i zawsze wiedziałam, że skorzystam :)
Wianki sliczne! Ale pomysł na grę z "kamyków", ktora mozna skryć w magicznym woreczku zmieniającym sie w plansze - genialny! :)
OdpowiedzUsuńGenialny w swej prostocie, prawda? A najfajniejsza wyjdzie właśnie z kamyków pomalowanych np. w kwiatki, biedronki, czy choć z namalowanym krzyżykiem i kółkiem...
UsuńBardzo :)
UsuńGrypsko paskudne, ostatnio się panoszy. Mnie też dopadło, niestety. Trzymaj się i uważaj na siebie.
OdpowiedzUsuńWianki, fajna sprawa , nie wspomnę o palmach. Młodszy synowiec też w szkole robił ( z pomocą mamuś ;) ). Wszystko było dobrze, dopóki nie chcieli nimi walczyć ;) hihih
Ja już na chodzie. I nie grypsko, a korzonki mnie unieruchomiły...
UsuńPiękne wianki, zwłaszcza tegoroczny.
OdpowiedzUsuńNiestety teraz taki czas, że choróbska łapią, byle się kolejne nie przytrafiło.
Pozdrawiam serdecznie :)
A... Teraz dzieci chore... A co - jak szaleć, to szaleć...
Usuń