Ale i nad morzem się nie obijałam.. Znaczy trochę się nie obijałam... ;) Codziennie byłam na spacerze, czasem dwóch, zdarzyło się i trzech.. Dzieci dzielnie tuptały obok - na szczęście spacer plażą był dla nich równie atrakcyjny jak siedzenie w piasku, dzięki czemu nie byłam zmuszana do plażowania (wspominałam, że nie cierpię wszędobylskiego piasku i plaży?).
Dawno nie spędziłam wakacji z mężem, w tym roku było nam to dane.. Jak również dotarcie na zachód słońca, którego na plaży nie oglądałam chyba z 10 lat... Lato przełomów! :)
Dużo też czytałam - w sumie cztery grube i dwie cieńsze książki pochłonęłam :)
Posunęła się też trochę moja bambusowa chusta gail...
Dla kuzyna (mojego chrześniaka zresztą :) ) i jego dziewczyny oplotłam znalezione przez niego kamienie plażowe zamieniając je w breloki...
Sobie też nazbierałam małych i płaskich kamieni, teraz będę je zamieniać w biżuterię - pomysłów kilka mam, ciekawe, jak z realizacją będzie...
Przed samym wyjazdem moja siostra miała imieniny - tak jej zapakowałam prezencik malutki:
A nad morzem gościłam przez tydzień bliską koleżankę, która zapragnęła nauczyć się koralikowo-szydełkowych węży.. No i dzielnie walczyła (wcześniej nie robiła na szydełku, zaczęłyśmy więc od podstaw, czyli łańcuszka :) ) i wydziergała swoją pierwszą, energetyczną bransoletkę (tu jeszcze bez zapięcia) na kordonku z koralików toho 8o. Dzierga już drugą, z koralików toho 11o, na nici do skór.
A ja w niedzielę uszkodziłam sobie nogę - naciągnęłam dość boleśnie ścięgno w kolanie, przez co dwa dni niemal nie chodziłam.. Zaczyna mi na szczęście już wracać możliwość chodzenia... Niestety unieruchomienia nie wykorzystałam w pełni i ledwie 4 rządki chusty popchnęłam. Za to rozwiązałam ogromną ilość moich ulubionych łamigłówek "Logi-Mix" :)
No i jeszcze "walczę" z wymianką zorganizowaną na moim ulubionym forum craftowym, więc nie lenię się całkowicie :)
Przypominam o moim aniołkowym losowaniu za dwa tygodnie :) Zapraszam do zabawy :)
Się działo nad tym morzem :) Niech Ci szybko przejdzie z tą nogą, że tak powiem ;)
OdpowiedzUsuńWłaściwie niewiele się działo.. Ale tego mi chyba było potrzeba :)
UsuńNoga lepiej, klękać nie mogę jeszcze i mocno zginać, np. kucając, ale poza tym niemal już nie czuję efektów kontuzji..
No to widzę, że tegoroczny wyjazd nad morze był bardzo udany :). Ja właśnie dzisiaj wróciłam z mojego krótkiego wyjazdu i gdy już odpoczęłam po podróży to zabrałam się za nadrabianie zaległości blogowych - przez tydzień nie miałam dostępu do netu i trochę się tego nazbierało ;)).
OdpowiedzUsuńNiech Twoja noga szybko zdrowieje! A gail systematycznie przyrasta :)))
Ona:
OdpowiedzUsuńTobatko, bardzo pracowite lato masz :) piękne są te breloczki. Czekam na wizualizację bamboo-chusty, pozdrawiam Cię serdecznie