Pierwsza zaległość to kolejne spotkanie poznańskich craftladies, które miało miejsce u Nami już 2 tygodnie temu... Jak zwykle było szalenie miło.. Jak zwykle doładowałam akumulatorki.. I choć wleciałam tam z założeniem 5 minutek, bo mnie straszliwie choróbsko rozkładało, to nie byłam w stanie opuścić przytulnych pieleszy Nami. I zostałam do końca.. Nawet zmalowałam torbę (Eli dziękuję za podarowanie :) ) za pomocą farb akrylowych i cudnego szablonu, jakiego dostarczyła Eli dzięki uprzejmości męża swego :) Oprócz tego dziewczyny bawiły się barwieniem kartek za pomocą farb typu marble.
A oto moja torba na chleb:
Druga zaległość to cudne ptaszorki, które dostałam od Poohatki. Dorobiłam im ogonki z piór, bo Kasia przezornie je w dziurki zaopatrzyła i niemal od razu zawisły na moich żarówkach i udawały lampki... Wreszcie dorobiłam się jednak abażurów i ptaszki zostały ściągnięte, a przy okazji obfocone.. Mam już dla nich nowe miejsce, tylko pozawieszać i mogą znowu latać i cieszyć moje oczy :)
Dziękuję raz jeszcze, publicznie, Poohatko :)
Fajne ptaszorki :) Torba też niczego sobie :)
OdpowiedzUsuńMoja torba już w użyciu ,a zdjęcia się jeszcze nie doczekała.Ciekawa jestem tych uroczych ptaszorków.Z czego one?
OdpowiedzUsuńPtaszorki ceramiczne.. Poohatka lepiła i szkliwiła je dla mnie :)
OdpowiedzUsuńA moje torba również w użyciu, ale zdążyłam jej fotkę pstryknąć, zanim wpakowałam tam chleb i pogniotłam :)
Torba dzięki wzorkowi bardzo zyskała na urodzie - jest świetna! Czy te wzorki malowałyście jakimiś specjalnymi farbami do tkanin, czy też zwykłymi akrylami?
OdpowiedzUsuńPtaszki słodkie! Też, po obejrzeniu fotki, chciałam zapytać z czego one, ale już odpowiedziałaś :)).
Ptasiory i torba piękne, sama nie wiem co mi się bardziej podoba. Ale torbę to Ty wyciągaj i noś ze sobą, a nie kryjesz ją w chlebaku - kto ją tam będzie podziwiał ?
OdpowiedzUsuńBardzo fajna ta torba:)I ptaszki też mi się podobają,sama bym takie u siebie powiesiła,co by udawały abażur(też u mnie jedna goła żarówka wisi....)Buziaczki:)
OdpowiedzUsuńTorba malowana zwykłymi akrylami :) Chlebaka nie posiadam, chleb w szufladzie trzymam, torba jest niezbędna, a poprzednia się już popruła i zniszczyła bardzo... Wcześniej miałam też pięknie hafowany woreczek, ale szkoda mi go było i teraz trzymam w nim zapas suchej bułki na bułkę tartą - zdecydowanie mniej się zużywa i dłużej zachowa swą urodę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa, a ptaszorkowe pochwały należą się Poohatce - ja jestem tylko dumną właścicielką ptaszorków :)
Spotkania jak zwykle zazdraszczam, zwłaszcza, że wiem, jaka atmosfera tam panuje... :) Torba jest super, śliczny wzorek, piękne kolorki i cieniowanie! Ja bym w niej nosiła graty do pracy ;) Cieszę się, że ptaszorki Ci do gustu przypadły, poza tym ogonki to wszak Twoja inwencja - ja myślałam o drucikach, jak wiesz :) Obrosłe w piórka zdecydowanie ładniejsze :) A czy zdjęcie mogłabym Ci podkraść?? Ściskaki
OdpowiedzUsuńPodkradaj, obiecałam Ci.. Większe chcesz, czy takie wystarczy?
OdpowiedzUsuńDo pracy chodzę z torbą do komputera a i tak czasem ledwo się w mieszczę... :)
Dzięki :) starczy :)
OdpowiedzUsuńNooo, ja na szczęście mam już książki i w pracy i w domu i nie muszę targać.
Bardzo ładna torba, a ptaszki opierzone wyglądają cudnie! Miałam przyjemność być przy ich tworzeniu i wiem ile serca Poohatki w nich jest ;)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO tak, to serducho mi tu stuka nad głową :)
OdpowiedzUsuń