Pierwsze to tarta z jabłkowym bukietem - wygląda obłędnie, smakuje bardzo dobrze, jednak nie powtórzę tej zabawy :) Zdecydowanie przerosło mnie zwijanie tych różyczek z jabłek! Uciekają, łamią się lub nie chcą zwinąć, rozwijają jak już człowiek myśli, że się udało... Ech... Ale warto było, sami zobaczcie:
Drugie ciasto to sernik z rosą (u mnie rosa śladowa, bo nie usłyszałam pikania timera w piekarniku i odrobinę za długo się grzał) - uciekinier! Masa ciut za rzadka (no było w przepisie, że rzadka), wylana na zbyt ciepły spód, uciekała dołem spinanej formy... Był moment, że zaczęłam wierzyć, że cała wypłynie, ale na szczęście wyhamowała :) Sernik jest przez to ciut niższy, ale smak ma bosssski :D Zdecydowanie do powtórzenia!
A żeby było śmieszniej, siostra zobaczywszy, co upiekłam, miała ubaw, bo też planowała w ten weekend upiec ten sernik i nawet chciała trochę do mnie przywieźć! Się nie wyrobiła, ale może jutro upiecze, to się wprosimy, bo to ciasto smakuje pysznie :D
Moze miałas nie taki gatunek jabluszek? Robilam te tarte we wrzesniu i mimo czasochlonnosci, nie mialam z nia problemow, platki ładnie sie skręcały.
OdpowiedzUsuń