poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Różności...

W pierwszej kolejności poprawiona bransoletka... Zamieniłam kryształ na metalowy element i ponoć "od razu lepiej" :) Ja tam się nie znam :)


Ponieważ poprzednia się spodobała (jak powiedziała koleżanka - "świetnie pasuje na motory" :) ), poproszono mnie o kolejną.. To jest :)


Będą jeszcze 3 sztuki w wersji letniej, czyli białej :) Może w wersji białej mi się spodobają i sobie też zrobię? Zobaczymy :)

Póki co, za czas już bardzo niedługi, czeka nas Komunia, dlatego zaproszenia trzeba było zrobić. Pomysł i pierwsza sztuka jest autorstwa Anety, której baaaardzo dziękuję.. W zasadzie ja tylko posklejałam, bo Aneta przygotowała mi wszystkie potrzebne elementy...
Zaproszenia są proste, ale bardzo mi się podobają. Synowi również :) Zaraz lecę na pocztę, coby powysyłać :)


Minioną sobotę spędziłam w szalenie inspirującym towarzystwie craftladies i jednego craftmana na spotkaniu w Cabonisku. Było cudnie - jak zawsze zresztą.. Pojechałam przeziębiona i mam nadzieję, że jednak nie pozarażałam wszystkich wkoło. Zresztą przeziębienie wciąż mnie trzyma, a do tego spadłam w nocy ze schodów, więc do kompletu jestem poobijana paskudnie - na szczęście cała... Na spotkaniu głównie patrzyłam i się leniłam, ale zrobiłam też swoje pierwsze ATC. A po fachowym wstępnie Radka, nawet rys historyczny znam :)))))))) Każdy losował kopertkę z materiałami, potem pilnie pracował, a na koniec była losowanka podwójna - jedna to przygotowanej wymianki przydasiowej, a druga to właśnie ATC. Oto wszystkie nasze prace - ja zrobiłam tę w lewym dolnym rogu. A wylosowałam pracę Oli - tę ze stempelkowym manekinem, w środku pierwszego rzędu :) Pomysł jest taki, aby wymiana ATC weszła na stałe do programu spotkań naszych.



Na koniec Wam szepnę, że obchodzimy dziś (z mężem, żeby nie było :) ) koronkową rocznicę ślubu.. Fajnie się nazywa, oby szczęśliwa była :) Szkoda tylko, że mąż daleko i wspólne świętowanie musimy przełożyć jeszcze o kilka dni :(

wtorek, 24 kwietnia 2012

Cudowny weekend...

Miniony weekend spędziłam twórczo, pracowicie, w doborowym towarzystwie, poznając nową technikę...

Z Kości, Kasią (dzięki której mam nową fryzurkę :) ) i jej teściową pojechałam do Bohaczykowa poznać miejsce pełne niesamowicie pozytywnej energii oraz osobę, dzięki której tej energii tyle tam jest - Beatę. Zgłębiałyśmy dzięki niej tajemnice paverpolu, interesującego produktu, dającego niesamowite możliwości (moja głowa pełna jest pomysłów w stylu "co by tu jeszcze..." :) ).
Nasza gospodyni to osoba szalenie zdolna, niesamowicie ciepła, bardzo otwarta... Spędziłyśmy tam czas pracując na warsztatach, prowadząc długie rozmowy, jedząc pyszności popijane kawą, spacerując na słonku... Za krótko, za mało, za szybko mi tam czas minął...

Na warsztatach poznawałyśmy paverpol tworząc za jego pomocą rzeźbę. Moja anielica to taki romantyczny duszek biegający za motylkami :) Beata oraz pozostałe kobietki pomagały mi podpowiadając, jak nadać jej ruch, proporcje - nie umiem malować, rysować, rzeźbić, a tu postać trzeba było zrobić.. Ale udało się! Aż puchnę z dumy!!!


Ona naprawdę biegnie za motylem, z tyłu powiewa jej suknia i włosy... Jest dokładnie taka, jak sobie ją wymyśliłam :)


Ale nie jest łatwo tworzyć postać - na pewno wrócę do paverpolu, ale już chyba nie odważę się takiej wyrzeźbić. Choć marzy mi się negatyw mojej panny :)


A teraz fotka zbiorowa wszystkich prac. Mam nadzieję, że dziewczyny nie obrażą się, bo nie spytałam ich o zgodę....


Bohaczykowo to nie tylko pracownia i galeria prac, ale również agroturystyka, gdzie można w ciszy odpocząć czy pojeździć konno.. Choć jazda konna jest moim niezrealizowanym dziecięcym marzeniem, to ograniczyłam się do oglądania koni. Najmłodsze, ledwie chyba czterodniowe źrebię zaszczyciło mnie swoją uwagą i pokazało zęby w uśmiechu :)


Wokół cisza, spokój, przyroda...


Ach, chcę tam wrócić, najchętniej od razu :)

Zachęcam do zajrzenia do galerii Beaty - cudne prace robi ta uzdolniona niesamowicie kobieta!

środa, 18 kwietnia 2012

Dama w złocie...

Kolejna kamea.. Złota... Obszyta toho 11o silverlined topaz oraz 15o silverlined light topaz, podklejona beżową ekoskórką.


poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Elfik w fioletach...

Kolejny kaboszon obszyty koralikami: toho silverlined frosted lt tanzanite 11o, silverlined milky amethyst 11o oraz silverlined crystal 15o, podklejony czarną skórką.


Na blogu craftladies trwa właśnie głosowanie w konkursie na najlepszy tutorial. Trafiło się kilka ciekawych. Wczoraj np. zrobiłam sobie bransoletkę wg tutoriala Doti. Posrebrzany drucik, szydełko i koraliki toho 8o w kolorze gold-lustered african sunset, żeby pasowało mi do tego kompletu :) Fajna, choć druciki trochę drapią :)


sobota, 14 kwietnia 2012

Dama w czerwieni...

Pierwsza z serii kilku.. Nazbierało się mi kamei, czas je zacząć przerabiać :) Będą wisiorami lub broszkami :)

Ta została wisiorem. Akrylowy kaboszon kamea, koraliki to toho czarne opaque 11o i czerwone silverlined siam ruby. 11o i 15o.


Pierwszy raz plotłam murek w postaci paska - po kilku próbach opanowałam technikę :) Czas na opanowanie peyote, który rozjeżdża mi się dość szybko, niestety... :)

wtorek, 10 kwietnia 2012

Afrykański zachód słońca...

.. czyli gold-lustered african sunset. Tak nazywają się nowe koraliki toho, którymi podrażniła mnie Weraph.. Odsypała mi trochę swoich, starczyło na 2,5 kuleczki. Więc musiałam dokupić :) I tak mam komplecik. Niestety nie udało mi się sfotografować tego koloru - jest to piękna ciemna czerwień w środku, złocony po wierzchu, w cieniu rudy, w słońcu intensywnie czerwony ze złotymi refleksami...

Komplet z koralików toho 11o, serduszko wyplecione z 8o...



czwartek, 5 kwietnia 2012

Blade motyle...

Niedzielę spędziłam w sympatycznym gronie innych craftujących koleżanek i kolegów na naszym wspólnym stoisku na kiermaszu wielkanocnym... Wprawdzie pojechałam z zaledwie garsteczką swoich prac, ale w zasadzie jechałam dla towarzystwa :) Miło czas spędziłam, ale po napatrzeniu się na piękne sutaszowe prace i koralikowe plecionki Izzi, po powrocie do domu wyplotłam (a w zasadzie wyszyłam) sobie kolczyki.. Kaboszonki leżały już długo, ich tło ma nieciekawy kolor (na zdjęciu, przy zakupie, wyglądało zupełnie inaczej). Dlatego mocno je obszyłam, żeby jak najbardziej zakryć kolor, widać tylko detale wzoru... Z tylu podszyte beżową skórką, bo posiadam tylko tylko taka i czarną :) Może czas dorobić się innych kolorów?
koraliki to toho 11o inside color rainbowcrystal/creme lined i silverlined milky white oraz toho 15o silverlined crystal. Całość na srebrnych angielskich biglach. Wymienię je, bo bardzo mi się je źle nosi. Szkoda, bo ładne...


I jeszcze zapomniana bransoletka do kompletu z tymi z poprzedniego postu. Nic wymyślnego, nic powalającego.. Dalej nie jestem do nich przekonana...